Barbra, myszy wytłukłam, a było ich 4 sztuki, żyły sobie pod tą szopką (domkiem ogrodowym) jak zżarły wszystkie liście irysa to żarły mi na grządce szczypior na cebuli (cały 3 metrowy rządek) i potem wzięły się za marchew. Wzięliśmy 2 kotki ze schroniska, myślę, że poradzą sobie.
Ika, pamiętam z domu rodzinnego, że groch mama wiązała w takie właśnie wiązki i wieszała w stodole a tyczną fasolę wyrywano z tyczkami i stały te tyczki całą zimę za stodołą . Łuskało się tylko tyle ile potrzeba było na zupę. Pamiętam, że tylko raz wyłuskaliśmy za dużo i groch był przechowywany w spiżarce, w domu. Po otwarciu torebki było w nim mnóstwo robactwa, to chyba był strąkowiec- ale głowy nie dam, w każdym grochu była dziurka i zupy z tego nie dało się ugotować

Boję się przechowywać grochu w domu, bo tu jest pełno jakiegoś robactwa, na jeden rodzaj mówią na to tutaj "stonogi" (do polskiej stonogi zupełnie niepodobne). Łazi toto wieczorami nawet w salonie brrr, podobno nie takie to złe bo tępi inne robale !!!

Pozdrawiam! Gienia.