Oj starałem się jak mogłem, aby wszystko się udałoeriopus pisze:Jak ty żeś go dopieściłNawet jak się pokazała część nadziemna to butelką w celu zwiekszenia wilgotności przykryłeś. Dobrze, że zobaczyłem to zdjęcie z workiem foliowym na naczyniu z wodą bo gdzieś mi to umknęło. Jescze się upewnię czy kokos cały czas był pod wodą? Ja nie wim czy te marketowe walczą o światło one są przeazotowane. Twój na etapie około 4 liści ( o ile dobrze policzyłem) jest zwarty a marketowe wyciągniete. W szklarni raczej świtałamiały pod dostatkiem. Duże ilości azotu wydłużają liście, międzywęźla i niestety wydelikacają roślinę.

Kokos pod wodą był 4 dni, później znajdował się nad wodą, aby ta go ogrzewała i dodatkowo zwiększała wilgotność powietrza w przykrytym foliówką pojemniku.
Dokładnie w porównaniu z moim drugim kokosem, ten jest zdecydowanie bardziej zwarty i liście są mniejsze (co mi osobiście bardziej odpowiada, gdyż nie zajmuje tyle miejsca)
Mam taką nadzieję, że jedynym kłopotem z tym kokosem będą jego rozmiaryPaweł (eriopus) poruszył ciekawą kwestię, że wyhodowanie takiej palmy z orzecha może być o tyle korzystne, że taka młoda siewka jest od razu przyzwyczajona do warunków panujących w domu.
Natomiast te kupne bardzo ciężko się aklimatyzują. No i dochodzi kwestia mniejszej odporności na szkodniki. Z czwartą kupną sadzonką walczę pod kątem przedziorków. Wypróbowuje już chyba piąty preparat i nie widzę widocznych skutków, no może nieco liczniejsza kolonia. ;)
A powiedz mi jeszcze, czy czymś nawozisz?

Co do przędziorków to nie zauważyłem problemów na moich kokosach, pomimo, że na bananowcu pod kokosami toczyłem nierówną walkę(z mizernym skutkiem)
Nawożę nawozem do palm o składzie NPK 6-3-6 z dodatkiem boru, miedzi,żelaza, manganu,molibdenu i cynku.
Wydaje mi się, że świeżość możemy ocenić po ilości wody w środku, natomiast temperatura transportu jest niewiadomą i myślę, że ona ma istotny wpływ na kiełkowalność.To chyba trzeba natrafić na nową dostawę orzechów kokosowych. Przecież nie wiadomo czy kupuje się stare czy świeże. Myślę, że w jakichś obniżonych temperaturach nie transportują ich bo przecież nie przejrzeją jak avocado czy mango.
Kilka razy widziałem kokosy w całości (cały owoc), więc może warto z takim spróbować. Jakiś czas temu widziałem w Palmiarni Poznańskiej kilka kokosów, które spadły z palmy - może można je kupić?
Dokładnie. Warto również zadbać, aby na początku miały wysoką temperaturę -ok 35*C (tak jak to ma miejsce w ich naturalnym środowisku) to zdecydowanie ułatwi cały proces:)Ja lata temu czytałem jak sie tą tematyką interesowałem bo nie byłogotowych palm w doniczkach, że można spiłować pilnikiem dosyć mocno łupinę. Wtedy szybciej woda niezbędna do kiełkowania się dostanie do wnetrza i zacznie się imbibicja czyli pęcznienie. Swieżość to jedno a z drugiej strony może one mają jeszcze wysoki poziom inhibitorów kiełkowania i muszą sobie poleżeć. Tego już nie wiemy. Najlepiej kupić kilka i próbować.