Witajcie
Upały minęły i można odetchnąć
Niestety u mnie nadal susza. Już chyba z miesiąc nie spadła ani jedna kropla deszczu
Jak czytałam, u niektórych ostatnio całkiem nieźle podlało. Zazdroszczę Wam tego deszczu, bo u mnie z dnia na dzień jest coraz gorzej. Staram się ratować co mogę i ciągle podlewam, ale nie ma co się oszukiwać - potrzebne są opady z nieba. Podlewanie wystarcza na moment, tym bardziej, że w bliskim sąsiedztwie mam ogromne drzewa sąsiadów i zdaję sobie sprawę, że one kradną wodę moim roślinom.
Róże podlewane dają jakoś radę i kolejne szykują się do powtórki. Jeśli nie nastąpi jakiś kataklizm, to będzie jeszcze na czym oko zawiesić
Nie będę wymieniać wszystkich, ale jak zawsze można liczyć na Aphrodite, Augusta Luise, Leonardo da Vinci i wszystkie Austinki. Te pierwsze mają całe mnóstwo pączków, angielki mniej, ale ciągle tworzą kolejne. Inne panny też w większości ładnie zapączkowane. Gdyby jeszcze chciał spaść deszcz...mielibyśmy piękną powtórkę, a tak zobaczymy jak się sytuacja rozwinie.
Choroby jak na razie zbyt mocno nie dokuczają. Kilka róż ma plamy, ale tragedii nie ma. Mączniaka też jakby mniej niż w lipcu. Jednak przekonałam się, że dobrze nawodnione rośliny są zdrowsze i odporniejsze na choróbska 
A z ciekawostek... W zeszłym tygodniu przywiozłam od Kamili Wedgwood Rose
, kolejną Austinkową piękność. Na razie jest maleńka, bo to była ostatnia sadzonka. Dostała większą doniczkę, parasol i czekam co z niej wyrośnie.
Wandziu też czuję zmęczenie tym trudnym sezonem. Ciągłe podlewanie i walka z suszą nie nastraja optymistycznie, ale jak dzisiaj rano obeszłam ogród, to doszłam do wniosku, że warto walczyć...Dla tych widoków i kolorów

Róże to twarde zawodniczki i mimo niesprzyjających warunków nie tylko dają radę, ale nadal chcą nas zachwycać swoją urodą. Trudno, że kwiaty niektórych odmian są jaśniejsze, czasem mniejsze i krócej się utrzymują - to pewnie przyczyna tych wysokich temperatur. Ale wciąż kwitną i tworzą pączki, jakby chciały pokazać, że wbrew wszystkiemu - one nadal niepodzielnie panują w ogrodzie, są królowymi i przetrwają wszelkie niedogodności
Jubilee Celebration, straszna z niej pijaczka - codziennie dostaje wiadro wody i jakoś daje radę, chociaż kwiaty wytrzymują znacznie krócej niż u innych odmian.
Zuza ludzi było dużo, ale plaża w Stogach jest ogromna i może pomieścić masę narodu. Tylko nad samym brzegiem było ciasno, ale my nie lubimy tłoku, więc wolimy iść kawałek dalej, ale mieć luźniej. A zdjęcie robiłam o godz.16
Po przeniesieniu donicy z
Guernsey na taras, od razu dzielna dziewczynka zaczęła tworzyć nowe pączki i rozwinął się wreszcie do końca jeden kwiat...ale będą następne
Aluś jak miło, że o mnie pamiętasz

William & Catherine zakwitła czterema kwiatkami. Na razie siedzi w donicy i czeka na miejsce. Kwiaty nie są zbyt duże i wydaje mi się, że na zdjęciach widziałam je bardziej napakowane, ale wiesz, przez te upały i donicę mogą się znacznie różnić. Pewnie dopiero w przyszłym sezonie zobaczymy jak naprawdę ta róża będzie rosła i kwitła.
Oczęta rosną w pełnym słońcu i dlatego kwiaty są odrobinę jaśniejsze, ale tworzą z Rhapsody fajny duecik
Ogólnie gdyby nie ta męcząca susza to sezon ok. Większość jest zdrowa i nawet te najmłodsze pokazują się z jak najlepszej strony...No jest kilka wyjątków, które mnie zupełnie nie zachwyciły, ale to ich pierwszy sezon. Zobaczymy co pokażą w następnym.
Lilie mnie nie zawiodły. Poza kilkoma, które nie wyszły, reszta zachwyca i masz rację...unoszący się dookoła zapach jest nieziemski

Na wiosnę kupię kolejne i będę sadzić. Tym bardziej, że na cebule zawsze jakieś miejsce się znajdzie.
PS. Zaglądam do Ciebie, a tam cisza. Wrzuć jakieś foty i odezwij się u siebie. Czekam z niecierpliwością
William & Catherine
Iwona róże to żelazne damy i jak widać nie na darmo noszą miano królowych. To przecież zobowiązuje

I mimo upału, wysokich temperatur i ogromnej suszy one nadal dzielnie dominują w ogrodzie i kwitną. Czasami jestem zmęczona i nic mi się nie chce, ale jak pochodzę po ogrodzie i popatrzę na te wszystkie kolory, to od razu jest mi jakoś lepiej i humorek wraca. W ten sposób ładuję sobie akumulatory i próbuję te obrazy zachować jak najdłużej się da, bo potem przyjdzie późna jesień, zima a z nimi szarzyzna, brak słońca i krótkie dni
Stara, poczciwa
Westerland tak rzadko pokazywana i zupełnie niedoceniana, a kwitnie praktycznie przez cały sezon nie robiąc sobie żadnej przerwy.
Krysiu 
Tak, jechaliśmy obwodnicą. Rozumiem, że byliśmy gdzieś blisko Ciebie?
Ja mam dwie Princess Alexandry i posadziłam je obok siebie. Na razie to ich pierwszy sezon, ale już pokazały, że są warte zakupu. Kwiaty piękne, duże, krzaczki zdrowe. Tylko trochę denerwuje mnie ich pokrój. Pędy rozkładają się mocno na boki i przez to krzaczki nie wyglądają ładnie. Trudno im zrobić zdjęcie, bo wyglądają trochę drapakowato. I mimo, że kwiatów jest sporo, to jakoś tak ogólnie giną i wcale tego nie widać. Na wiosnę muszę się zastanowić jakby je tutaj zgrabnie przyciąć, żeby nadać im ładniejszy pokrój
Za chwilę wracam...