Annes - jestem cżestym bywalcem u Ciebie już od dawna. Teraz, jak jestem już zarejestrowana to będę mogła pogadać
![heja :heja](./images/smiles/heja.gif)
Pewnie, że je kocham. One są tak zmienne, tak charakterne, że aż czuję się zaszczycona, że pozwalają mi ze sobą obcować
Tego liliowca akurat kupiłam w ogrodniczym, jak zobaczyłam ten kwiat to wiedziałam, że muszę. Miał coś z oczami w nazwie, nie jestem pewna, ale to może być Open My Eyes, ale mogę się mylić, bo w przeciwieństwie do róż, nazwy, historia i pochodzenie liliowców są mi zupełnie obojętne, mają być śliczne i to wystarczy. Zamawiałam też w Lilypolu, jak jeszcze były, bo nie wiem czy przypadkiem nie zostali z samymi liliami. Mam też kilka z cebulekwiatowe.pl, ale powiem szczerze, że najbardziej lubię kupować kwitnące w ogrodniczych, bo wtedy widzę, że taki teoretycznie jednokolorowy kwiat, ma w słońcu błyszczący złoty pyłek. Niektóre też pachną, o czym najlepiej przekonać się na żywo. Właśnie takiego kupiłam parę dni temu, Chirstmas Is się nazywa i naprawdę mocno i pięknie pachnie a wygląda tak:
![Obrazek](http://images54.fotosik.pl/777/8224d96ba049dc0amed.jpg)
chociaż nie do końca, bo na żywo jest wiele ładniejszy.
Dorotka, kwiaty są podobne, ale moja Johgn Laing ma jasno zielone pędy, nawet te nowe przyrosty i jest taka jakaś bardziej "miękka" w odbiorze. Ghita, ta pewniaczka, że to Ghita, jest bardziej sztywna, twarda, a młode przyrosty są purpurowe. Kwiaty faktycznie niemal takie same, ale zapach jak dla mnie się różni, chociaż nie powinnam może zabierać głosu, bo mimo, że rzuciłam palenie parę lat temu, to jednak chyba mam z powonieniem coś nieteges. Voyage to nówka sztuka, jeszcze ciepła, kupowana z tydzień temu, może dziesięć dni. Bardzo mnie ciekawi co pokaże w kolejnych sezonach, bo napaliłam się na nią już dawno. Cieszę się, że ją masz, będziemy mogły porównywać wrażenia
Ania, butów się u mnie absolutnie nie zdejmuje, zarówno w ogrodzie jak i w domu, zapraszam serdecznie w kaloszach, szpilkach, walonkach i sandałach, bez różnicy
Cieszę się, że mogłam wnieść chociaż kropelkę czegoś nowego, chociaż jestem pewna, że każdy różomaniak właśnie tak postrzega swoje królewny. O proszę, a u mnie Pastella wylądowała w ramionach Leonardo dosyć przypadkiem, po prostu tam miałam miejsce, nawet się zastanawiałam czy nie będą zbyt ze sobą kontrastować. Fajnie, że do siebie pasują i w innych oczach.
Dzięki za uwagę o Muzykantach, bo ta róża przyprawiła mnie o rozstrój nerwowy. Zachodziłam w głowę co jej zrobiłam, że tak się obraziła.
Ja ogólnie mam wrażenie, że ta łagodna zima to nieźle nam dała popalić. Wiele moich róż nie zasnęło do końca i wiosną, szlochając na całą okolicę, wycinałam wiele pędów z uszkodzeniami mrozowym. Te przemarznięcia wyglądały często jak obrączki, niby nóżka zgrabna i zielona, nawet listki się pojawiały, ale szybko było jasne, że nic z tego nie będzie, bo mróz rozsadził miejscowo tkanki. No i faktycznie susza. Przecież ona trwa już od dwóch lat tak naprawdę. Mam koleżankę, która ma staw. Poziom wody sukcesywnie od zeszłego roku spada tak bardzo, że mówi, że jej ryby już chyba nauczyły się chodzić
![yess ;:173](./images/smiles/rolleyes.gif)