Danusiu, brzozy samosiejki to już nawet są, ale tam tak krzywy teren, tzn. pełno starych kopców porośniętych trawskiem. Nie ma za bardzo jak wykosić.
Może kiedyś zmuszę M, żeby to trochę wyrównał, bo w takie upały to ja nie jestem w stanie zrobić nic.
Na M mogę z jednej strony liczyć, że doły będzie kopał, ale z całą resztą to jest dla mnie prawdziwa "orka na ugorze": tłumaczenie i wieczne czekanie, żeby zrobił parę innych rzeczy, które by się przydały.
Madziu, bardzo bym sobie życzyła, żeby ta sielskość nie była zakłócana m.in. jakimś dość wsiowym koncertem życzeń, który grzmi z radia na całego i trwa, i trwa...
Dla mnie najlepszą muzyką tam jest szum wiatru w liściach, bzyczenie owadów, świergoty różnistych ptaszków.
Ale niektóre sąsiadki mają odmienny gust, co gorsza się z nim narzucają... na moje uszy.
Justynko, tak popatrzyłam sobie na te zdjęcia pomidorków i na datę i widzę, że w ok. 2 tygodnie to one w donicach są już dwa razu większe!
Mimo, że to wszystko koktajlowe to i tak prowadzę na 1-2 pędy, bo gdyby mi się krzaczory na balkonie rozrosły, to miejsca dla mnie by zabrakło.
W sumie byłam mocno załamana w tym roku moją rozsada pomidorków, bo bardzo dużo siewek mi padło. Chyba ciut za wcześnie wysiałam i się za bardzo wyciągnęły. (W porównaniu do zeszłego roku, kiedy przeżyły chyba wszystkie.)
Ale jednak udało się obsadzić wszystkie cztery donice, a dwie ostatnie sztuki poszły do gruntu.
Humbaku, czekam - oby do poniedziałku. Mózg mi się lasuje z gorąca.
Drineczka chętnie wypiję, mam nadzieję, że będzie trochę chłodniej.