W szklarni balkonowej mam w doniczkach rzodkiewki, sałaty i pomidory. Niedawno na wszystkim pojawiły się szkodniki - najpierw były to prawdopodobnie mszyce, zaczęłam robić opryski z naparu ze skrzypu polnego i pokrzywy, później też z gnojownika z tych roślin. Parę dni później wydawało mi się, że jest już lepiej, aż tu nagle niektóre sałaty zaczęły gnić, a do tego pojawiły się inne szkodniki - malutkie, białe, jest ich mnóstwo na roślinach i na ziemi dookoła (mączliki szklarniowe?). Żeby nie było za mało problemów, to musiałam wyjechać i zostawić roślinki na 3 dni same, po powrocie 3 sałaty nie żyły już kompletnie, a na nich i dookoła pojawiła się pleśń.

Dzisiaj zauważyłam na ziemi w doniczkach zielony nalot na wierzchu, jakby mech. We wszystkich doniczkach jest zrobiony drenaż z keramzytu...
Moje pytanie brzmi: jak pozbyć się szkodników i pleśni? Czy jak usunę spleśniałą sałatę, to druga sałata w tej samej doniczce ma szanse przeżyć, czy prędzej czy później ją też pleśń zaatakuje?
Trochę zdjęć (
po kliknięciu na zdjęcia otworzą się one w większych rozmiarach):
1. Gnijąca sałata... z widoczną pleśnią i szkodnikami

2. Szkodniki na liściach sałaty

3. Inna sałata ze szkodnikami dookoła

4. Zielony nalot na ziemi

5. Kompletnie spleśniała sałata

6. A tu zdrowa rukola, ale opanowana przez inne szkodniki (mszyce?)
Na pomidorach są takie same szkodniki jak na rukoli. Na rzodkiewkach o dziwo żadnych szkodników nie zauważyłam...
Bardzo proszę o pomoc.

Jestem początkująca w uprawie warzyw (nawet na balkonie) i pewnie wiele rzeczy zrobiłam źle, fajnie byłoby wiedzieć co dokładnie żeby w przyszłości zwracać na to uwagę. Jak nie uda się teraz, to może przynajmniej za rok czy dwa dorobię się swojego balkonowego ogródka.
