Witajcie
Tydzień poświąteczny mam wyjątkowo aktywny i, o dziwo, nie ogrodniczo... Chociaż, może w jakiś przewrotny sposób powiązany z ogrodem - zaczęłam go ograbiać codziennie ze sporej porcji kwiatów dla Heleny. Sypie widowiskowo, robi romantyczny deszcz płatków przed księdzem.
Aniu (
Annes 77), moja jarzmianka ma dużo cienia, a niezbyt dużo wody (drzewa wypijają w rekordowym czasie). Dziwne, że Twoje są mniej rozwinięte. Piwonia, to jakaś dawna odmiana od starszej ciotki. W pełni rozkwitu widać żółte pylniki. Kilka dni temu zauważyłam pączki na jednym, ukorzenionym wiosną, hortensjowym patyczku.
Karolino, u Ciebie to niczemu się nie dziwię. Chyba kołdry zakładasz na noc Swoim krzewom, że tak się spieszą z kwiatami.
Żółte to dzielżany Hoopesa, trochę podobne do rudbekii z urody. Można posadzić na wymianę kwitnień.
Aniu (
Pulpa 222), zasługa ziemi, bo ręka moja nie najgorsza, ale mało sumienna - lubi robić to, na co ma ochotę, a niekoniecznie to, co w danej chwili najpotrzebniejsze

. Ja kolorami właśnie
próbuję układać, ale zawsze mi jakieś pomarańczowe maki, czy lilie wyskoczą.
Aniu (
Anna 55), pomarańczowi mówię: nie! A on robi to, co chce...
Posadziłam żółte lilie trąbkowe oraz drzewiaste: Purple Prince i Conca d'Or.
Basieńko, piszę te słowa smażąc konfiturę z róży, więc zapach... sama rozumiesz.
Niestety milin Flava nie przeżył, chociaż jeszcze wiosną miał żywe pędy - nie dopilnowałam podlewania, albo go wielkanocne wariacje pogodowe wykończyły. Miał być mocnym letnim akcentem, jako tło dla ostróżek. W sumie, towarzyszący mu powojnik został zeżarty przez nornice, więc mogę szukać nowej obsady pnączy.
Warzywka lubię bardzo, mój M też nie pogardzi, za to Maluchy uznają tylko ogórki i ziemniaki. Ach i truskawki, oczywiście

.
Beatko, ja również rzadko się odzywam - wiadomo - sezon w pełni. W warzywniku perz jest bardziej uciążliwy, niż na rabatach przez mechaniczną uprawę, ale na takiej powierzchni nie bardzo jest wybór. U mnie wszystko trochę późniejsze. Na moje szczęście, chwasty też
