Ziemia ma klasę 4b, jest mocno gliniasta, rok wcześniej rosło tam zboże. Pod każde drzewo w sadzie przygotowany był dołek ok. 0.5x0.5 metra który wypełniony został lepszą ziemią (dużo ciemniejszą, nie aż tak zbitą). Drzewka wysadzone zostały pod koniec kwietnia (były kupione w dużych pojemnikach z ziemią). Trzy tygodnie później podsypałam je nawozem do drzew i krzewów owocowych. Pięć dni temu zapobiegawczo opryskałam drzewka (za wyjątkiem brzoskwiń i moreli) miedzianem 50 wp.
Praktycznie codziennie dokładnie oglądam drzewka i cały czas mam ważnienie że nie rozwijają się tak jak powinny. Pierwszy raz zajmuję się czymś takim, wiedzę mam czysto teoretyczną (a dużo się naczytałam o chorobach i szkodnikach) więc może niepotrzebnie się niepokoję. Będę jednak spokojniejsza jeśli obejrzycie drzewka które mnie martwią i ewentualnie podpowiecie co dalej z nimi robić. Zdjęcia uparcie układają się na boku ale nie mam pojęcia jak je obrócić

Na pierwszy ogień - wiśnia north star (najpierw ładnie kwitła, teraz kwiaty odpadły i nie widać żadnych zawiązanych owoców, wydaje mi się też że liście nie rosną):

Dwie morele early orange i jedna carola, cały czas wyglądają jak po posadzeniu, listki są malutkie, w niektórych miejscach brązowieją:


Dwie grusze wyglądają całkiem zdrowo, ostatnia komisówka ma cały czas jakby złożone listki:

Na jabłoniach na niektórych liściach pojawił się szary nalot (mam wrażenie że to mączniak



Na koniec orzech - posadzony na końcu sadu z dala od innych drzew - wypuścił malutkie liście które specjalnie nie rosną.

Wszystkie drzewka obejrzałam, nie widzę na nich mszyc ani innych podejrzanych owadów.
Zastanawiam się czy drzewkom nie szkodzi system nawadniania zainstalowany na całym terenie (chociaż strumień wody nie pada bezpośrednio na drzewa...)
Będę bardzo wdzięczna za pomoc! Pozdrawiam serdecznie!