Hallo, hallo

Dzisiaj bylam w ogrodku, pierwszy raz od czasu gdy wysialam moje tykwy. Jak wczesniej pisalam, doniczki wstawilam do mini-szklarni i nie bylam pewna czy wykielkuja, bo noce byly dosyc zimne. Niestety nie mialam mozliwosci zabrac ich do domu, a nawet dogladac ich, bo bylam nieobecna

Poprosilam tylko sasiada zeby mi podlewal. Na szczescie mimo chlodu czesc nasion juz wykielkowala (moje wlasne, od Violi, od Elzbiety i zakupione odmiany Xiaohulu, Lelenca i Permaroma F1) Pozostale odmiany jeszcze spia

ale mam nadzieje, ze i one sie obudza gdy zaswieci sloneczko

Nie wiem co zrobie z tyloma sadzonkami (z kazdej odmiany po kilka, a niektorych kilkanascie sztuk). Czesc juz obiecalam sasiadom i znajomym a dla reszty, ktore u mnie sie nie zmieszcza musze dopiero poszukac chetnych, ktorzy zechca je zaadoptowac

Jaka szkoda, ze ja nie mam wiecej miejsca, chetnie zostawilabym sobie wszystkie.
To moj drugi sezon z tykwami, ale pierwszy raz wyhodowalam sadzonki osobiscie. Juz sie ciesze gdy wyobraze sobie jak pieknie rosna i dojrzewaja

Zycze wszystkim pieknej, slonecznej pogody i obfitych zbiorow
