Ewelinko. One jakby teraz zaczynają się krzewić, jednak powoli jak krew z nosa. Widać zawiązki pędów w kącikach liści. Ale ile można czekać. Nawet ta zapączkowana pomarańczowa paskuda się nie otwiera tylko tak stoi. Wyrzucę ją pod garaż z kolorystycznie odpowiednim koleusem i jednym niedorobionym dragonem.
Zdenerwowana. Ale było już tak ciepło. Czego chcą? A może takie wredne są.
otojolka pisze:Ale było już tak ciepło. Czego chcą? A może takie wredne są.
W moim przypadku, to ja wredna jestem: rosły w domu. Stwierdziłam, że za bardzo i wyrzuciłam na dwór. To, w ramach strajku, stanęły ze wzrostem i już. I teraz się tak przetrzymujemy: one nie rosną, a ja ich do domu nie zabieram.
Problem mam corocznie podobny.Otóż niejednokrotnie tak pójdą w górę że się prawie przewracają,pozostaje mi je podpierać.Bo przecież nie zadołuję bulwy głębiej (by była stabilna) bo wówczas nic mi nie wyjdzie.Ciężar kwiatów chyba to powoduje u odmian wielkokwiatowych i ich ilość.
Paweł Wiele tracimy wskutek tego że przedwcześnie uznajemy coś za stracone /Johann Wolfgang von Goethe/
Sadziłam dzisiaj do doniczek moje begonie i jedna zwisająca złamała mi się przy samej podstawie. Był to duży pęd z kwiatami. Czy jest sens go ukorzeniać? Próbował ktoś sadzić taką gałązkę? Jestem na siebie wściekła, bo roślina była naprawdę piękna.
... i skróciła do 2-3 węzłów lub na takie kawałki pocięła, jeśli pęd był długi - jak to zwykle przy sadzonkowaniu, potraktowała jak sadzonkę zielną i ukorzeniała w ziemi z rozluźniaczem, perlitem, keramzytem, żwirkiem, piaskiem; pewnie będzie widocznie mniejsza i później wejdzie w kwitnienie, lecz i tak nie masz nic do stracenia, a może zyskasz
Pozdrawiam serdecznie, Iza Najmilsza kołysanka - kocia mruczanka