Gosiu, wie.Nie pozwoliła bym się zwierzakowi męczyć. Jak coś się będzie działo złego, to niestety, ale pójdzie na pniak, coby jej cierpienia skrócić, ale jednak mam nadzieję, że będzie dobrze

Ginka, my tak z jedną indyczką mieliśmy. Jako malutkie indyczątko została "okaleczona" przez kwokę, przypadkiem. Kwoka źle skoczyła i wybiła łapkę z barku małej. Nie wiem jak fachowo to nazwać, ale tak to wyglądało. Nie udało mi się tego ''naprawić''. Indyczka miała bardzo krzywe nóżki, ale chodziła, jadła i świetnie sobie radziła. Aż do teraz

Wczoraj kazałam mężowi skrócić jej cierpienia, bo indyczka rosła, była coraz cięższa, a chora łapka pod jej ciężarem wykręcała się o 180 stopni w niewłaściwą stronę. Indyczkę obserwowałam cały czas. Ale wczoraj już prawie nie chodziła, widać że ogromny ból sprawiało jej każde wstanie i każdy krok. Nie jadła...Z ogromnym bólem serca, ale kazałam ją zabić, bo nie mogła bym patrzeć na cierpienie zwierzaka, tylko dlatego, że mi go szkoda...