No wiesz
LaViol 
, ja myślę, że skoro nadal nie jesteś pewna a nasza dyskusja rozkręciła się całkiem nieźle to tylko wyjdzie nam to wszystkim na dobre. Gdy byłam jeszcze na studiach to miałam różne zajęcia, na których musiałam oznaczać rośliny, ich siewki albo chociażby trawy (jak dla mnie to one były największą zmorą

). Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że te rośliny, które sprawiały mi najwięcej problemów z oznaczeniem i nad którymi spędziłam całe godziny dopatrując się z lupą najmniejszych szczegółów, pamiętam najlepiej. Ja wiem, że zbyt dużo dyskusji na jakiś temat czasem może wprowadzać zamęt, ale z drugiej strony

"Co dwie głowy to nie jedna, a trzecia czasem też potrzebna

", prawda?
A tak w ogóle to zastanawiałam się nad tym, co pisaliście na temat siedliska, wymagań czy biologii roślin. Nasunęła mi się taka mała refleksja...
Kiedyś bardzo dużo uwagi przykładałam do tego, jak
zazwyczaj "zachowują się" rośliny. (Dopiero uczyłam się, wiadomo, ale mimo wszystko żeby zauważyć odchylenia od normy trzeba najpierw te normy znać.) Co lubią, czego nie lubią, kiedy typowo dla gatunku kwitną i takie tam. Myślę, że to, co było aktualne dla roślin 50 czy 30 lat temu zaczyna się powoli przedawniać.
Za moim domem rośnie grusza, ma już prawie 20 lat. Co roku kwitła o tej samej porze - tak jak grusza powinna. A w tamtym roku postanowiła zakwitnąć w październiku. Czy Wy też zauważyliście, że coś się zmienia(?) To, że wierzby kwitną kiedy chcą widuję u siebie już od jakichś pięciu lat a grupa roślin "wybitych z rytmu" w ten sposób w moim otoczeniu rośnie. Czasami nawet w wiadomościach jako ciekawostkę czy taki przerywnik relaksacyjny pokazują zdjęcia roślinek kwitnących w nietypowym czasie albo nietypowym miejscu. Nazwanie tego ewolucją to gruba przesada, wiem, ale skoro środowisko w ostatnim czasie zmieniło się dość znacznie (i nadal się zmienia) to może należałoby na nowo zrewidować naszą wiedzę. Może to, co było bardzo nietypowe dla danego gatunku kiedyś, teraz jest już prawdopodobne(?) Przyroda podlega ciągłym zmianom a siedlisko to jeden z najbardziej "płynnych" bytów zbiorowych jakie znam... więc tak, podchodzę do pewnych rzeczy z pewną dozą tolerancji.
Ja nad pyleńcem się też początkowo zastanawiałam bo to jednak trochę za wcześnie żeby kwitnął a i pokrój trochę inny niż bym się spodziewała - tak jak też zauważył
gupibelfer, ale chyba szła bym w tę stronę. Nie miałam więcej czasu żeby dłużej się nad tym pogłowić więc też niczego nie wykluczam i uznaję, że mogę się mylić.
I też przyznaję rację - nie ma to jak z łopatką i resztą sprzętu stanąć nad chwaściorem i samemu go pomaltretować. Ja kiedyś nawet brałam własne odczynniki albo pH metr polowy gdy kompletowałam zielnik, żeby oprócz tej małej etykietki zrobić osobno kompletną kartę gatunku spisać co tylko się dało odnośnie siedliska i całej reszty. Sąsiedzi patrzeli na mnie trochę jak na nawiedzoną wiedźmę

, ale ja miałam frajdę

więc to nigdy nie był dla mnie problem. W każdym razie dobrze jest mieć chwaściora (albo najlepiej kilka okazów żeby zrobić im "sekcję zwłok"

) we własnym ręku. Dlatego, jak tylko będziesz mieć okazję, to zdybaj tego naszego "niewiadomka", rozłóż na części pierwsze i udokumentuj. Połamiemy sobie jeszcze nad nim głowę
Pozdrawiam
Natalii
