Sądzę, że dużo zależy od tego, jak sąsiedzi dbają o swoje jałowce, tzn. pryskają przeciw chorobom , czy nie. Moja sąsiadka w ogóle nie dba o całą swoją działkę.
My stosowaliśmy środki ochrony, ale nic to nie dało, no bo jałowce pryskane nigdy nie były.
A żeby było ciekawiej, sąsiad z naprzeciwka w odległości ok. 2metrów posadził szpaler jałowców, a on też nie dba o swoje rośliny.
Makabra! Grusz u mnie nie będzie.
Jasne, KASIU, rób co Ci serce dyktuje. Ja nie mogę, bo u nas panuje duża zawiść i są tacy, którzy z satysfakcją donoszą na sąsiadów.
A ponieważ lubię żyć w zgodzie z sąsiadami, wolę nie tykać tego, co nie moje.
No proszę, to ja nie wiedziałam że jałowce tak mogą zarażać. Pryskam po zimie miedzianem wszystkie rośliny, thuje i jałowce też. A najbardziej jednego świerka bo on wiosną co roku trochę igiełek ma brązowych. Obcinam i opryskuję. Latem jest spokój a wiosną od nowa się zaczyna.
Ja tyknąć już musiałam, bo przecież sąsiad posadził i nie przeszkadzało mu, że jeden się przechylił i położył się całkiem na naszej siatce. A bo nie powiedziałam, ze między mną a sąsiadem jest taka ślepa uliczka, o której miasto zapomniało, a sąsiedzi sobie z niej składzik i śmietnik zrobili i on własnie na tę uliczkę pod moim płotem te jałowce wsadził.
Zgadza się jałowce i grusze to złe sąsiedztwo...a sąsiedzi mogą sobie nie zdawać sprawy z niebezpieczeństwa zarazy...
Ja nigdy niczego nie pryskam profilaktycznie w ogródku ... sporadycznie na pojedynczych roślinach coś może się przydarzyć , wtedy startuję... Różom robię oprysk ale to po przycięciu dopiero.Ktoś mnie nauczył dawno,dawno, temu,że nie należy się śpieszyć z wprowadzaniem chemii w ogrodzie bo rośliny powinny bronić się same i tego się trzymam.
Bardzo ważne jest mieć życzliwych sąsiadów. Jednak różnie z tym bywa, niestety, ale jakoś trzeba sobie radzić, niekiedy po prostu ustąpić . Mądrzejszy zawsze ustępuje - tak mnie uczyła babcia, a to mądra kobieta była
Ja też staram się nie stosować chemii tak długo jak to tylko możliwe, jednak niekiedy nie ma wyboru.
Staram się... czasem opłaca się być cierpliwym. Drugi sąsiad zeszłej wiosny posadził szpaler sosen wzdłuż siatki. Myślalam, ze się zapłaczę - oczami wyobraźni widziałam już moje usychające z pragnienia roślinki, ginące z braku światła, tony igieł leżące na trawniku i wrastające korzenie w podmurówke... Ale wszystkie mu uschły, a jako ze kikuty przeszkadzały mu w koszeniu to nawet nie czekał czy odbiją. I opłacało się cierpliwie poczekać
Tak przy siatce to nawet chyba wbrew prawu...
Ja mam super sąsiadów pytają się nawet czy nam gałązki nie przeszkadzają, czy nie przyciąć...;).
Co do pryskania, jeśli nie da się tego zamienić na sposoby ekologiczne to przynajmniej róbcie to w odpowiedniej porze... wszystko co zrobimy przyrodzie mści się niestety na nas .
Polecam spróbować z EM -ami.
Ja raczej stosuje profilaktykę, staram się wzmocnić rośliny bo słabe jak nie grzyba to co innego złapią podobnie jak ludzie ;).
Z tego co się orientuję to sadzenie roślin nie ma żadnych prawnych uregulowań. Do dobrego tonu tylko należy sadzić rośliny w odległości od granicy z sąsiadem równej połowie wysokości, którą ma osiągnąć roślina. Potem przycinanie gałęzi, które przełażą to faktycznie jest już prawnie uregulowane, ale sadzić teoretycznie wolno.
Ja z oprysków stosuję miedzian wiosną, a potem przechodzę na całkowicie naturalne - np. mleko i kiszonki z roślin.
Problem to nie tylko Grusze, no proszę ile z Twojego wpisu wynika wiadomości http://poradnikogrodniczy.pl/niedobrane-pary.php
Zarodniki grzyba, przenoszone z jałowców dzięki podmuchom wiatru, potrafią przedostawać się na odległość kilkuset metrów, a nawet kilku kilometrów. Wyeliminowanie jałowców z tak dużego obszaru działek jest praktycznie niemożliwe.
Uwaga! Do sadzenia w ogrodzie wybieraj odmiany gruszy odporne lub mało wrażliwe na rdzę gruszy. Do grusz rzadko porażanych przez rdzę można zaliczyć odmiany: Paryżanka, Bera Hardy, Lukasówka. Należy natomiast unikać uprawy odmian najbardziej wrażliwych na tę chorobę. Do bardzo lubianych i często sadzonych odmian gruszy podatnych na rdzę należą: Bonkreta Williamsa i niestety również Faworytka (Klapsa).
Masz rację, IWONKO, jak najmniej chemii, jednak są sytuacje, że bez niej się nie da.
Co do nasadzeń, to - zgodnie z działkowym regulaminem - wolno sadzić drzewa i krzewy w odległości 1 metra od sąsiedniej działki. I tak są sadzone, ale przecież one rosną wzwyż i wszerz,niestety.
I wychodzi na to, ze mój problem to za mała działka, bo ja akurat żadnych iglaków nie sadzę. Te co się ostały po dziadku, zostały już dawno wykopane. No ale jak działka ma tylko 20 metrów szerokosci to nie ma bolka zeby coś od sąsiadów nie przyleciało...