opady śniegu nadają od kilku dni, na razie jest mokro i w miarę ciepło. Cebulki powychodziły chyba wszystkie, te najwcześniejsze. Przedwczoraj powycinałam przekwitłe kwiatostany hortensji, rozchodników, poskracałam róże...wszystkiego nie zdążyłam sprzątnąć, deszcz przeszkodził w pracach. 
. Widzę, że masz ładne rośliny zadarniające. Co z nich podoba Ci się najbardziej? 
Pokazuj jak najwięcej takich zdjęć 
Sama robiłaś płotki z wikliny? Bardzo mi się podobają. Blisko mojej działki rośnie mnóstwo wierzb z których można byłoby takie cudeńka upleść. Lenistwo chyba jednak w tym temacie wygrywa 
Zresztą nie mam pomysłu gdzie bym mogła takie płoteczki wstawić. A pasowałyby do moich garnków 
nie mam ulubionych roślin zadarniających, w wolne miejsca od początku powstawania ogrodu...wysiewane były przeróżne rośliny jedno i dwu letnie, balkonowe Począwszy od aksamitek, ubiorki, lewkonie, laki, tytoń ozdobny, tujałki, surfinie i wiele innych żeby tylko ograniczyć chwasty, Teraz jest już inaczej wszystko powoli rośnie, iglaki krzewy... pustych miejsc prawie nie ma...na fotografiach tylko wygląda że jest pusto...w tych miejscach są rośliny cebulkowe. Wieloletnie niskie rośliny też sadzę, porozrzucane po całym ogrodzie...gatunków nie jest dużo, powtarzają się w różnych miejscach 
Postawiłam na kolor niebieski, fioletowy i biały...inne też się trafiają, ale są ograniczone...szkoda je wyrzucić 
niech sobie rosną. płotek sama robiłam, tylko dla tego że róża nie miała podpórki, gałęzie przeszkadzały podczas koszenia trawnika...teraz już nie będzie potrzebny...róża ma już podpórkę. Kwiatek o który pytasz to złocień, wysiany z nasion...kwitnie dopiero w drugim roku po posadzeniu. Jest byliną wieloletnią, dokładnie nie pamiętam ale chyba firma Legutko ma go w ofercie. Szkoda tylko że trafił się tylko jeden kolor w mix nasion. Kępki będą kwitły trzeci rok, polecam fajnie wyglądają.
w ogrodzie na razie przerwa, wieje i jest mokro...dzisiaj wyszłam tylko na moment. Próbowałam nożyce do żywopłotu, no i jeszcze szpadel do odcinania brzegów trawnika taki półokrągły...jestem zachwycona, przycina się szybko i bardzo równo. Wcześniej przycinałam nożem 
różnie to wychodziło...zrobi się cieplej po kolei wszystko po kolei poprzycinam szkoda że dopiero teraz trafiłam na ten wynalazek...zaoszczędziło by się masę czasu 
do prostych zagonków w warzywniaczku. 
bliżej wiosny wrzucę fotkę jak to wygląda 
. Ja wciąż doczytuję odnośnie odmian pomidorów. Wiem, że chcę malinowe, duże, słodkie i odporne na warunki atmosferyczne. Także doczytuję i doczytuję . Piszesz, że podlewasz tylko te najbardziej potrzebujące rośliny. A wszystko tak cudownie Ci kwitnie i pięknie się prezentuje. 
z pomidorami jakoś mi nie za bardzo wychodzi. Rosną i owocują aż miło popatrzeć, gdy nachodzi czas dojrzewania...liście zaczynają się skręcać, na owocach pokazują się objawy zgnilizny. Starałam się minimalnie pryskać, ale ochraniać trzeba chyba od samego początku. Pomidory sadzone są w kilku odmianach, dojrzewają się w różnym czasie...zielone są używane do sałatek na zimę, czerwonych do zjedzenia jest niewiele. Zależy też od pogody, jak nie ma dużo opadów plony są lepsze. Piszesz o odmianie malinowej, od trzech lat sadzę tą odmianę...w smaku jest wspaniała. O podlewaniu powiem tylko tyle, ,,nic na siłę''rośliny same sobie dają radę...pod byliny co cztery lata najlepiej dać obornik ,,teraz jest w workach granulowany'' daję zwykły bydlęcy, przekopywany jest na jesieni z ziemią...ziemia z kompostownika też jest dobra, widać od razu po liściach że roślina lepiej wygląda. Podlewanie gnojówkami z pokrzyw i skrzypu też daje pozytywne efekty. Przekonałam się że nawozy sztuczne nie za wiele dawały. Dużo roślin chorowało, rosły też słabo...to moje obserwacje-ziemia jest gliniasta-na innej mogą być inne efekty. 
Ja pomidorków juz nie sadzę. Próbowałam, wyszło tak sobie, to sobie darowałam. do tej pory nie trafiłam na wzmiankę żeby ktoś wysiewał chryzantemy, zazwyczaj krzaczki są oddzielane od rośliny matecznej. Nasiona oczywiście rozpieczętowałam są drobne, w niewielkiej ilości jak dzień będzie dłuższy zostaną wysiane. Jeśli zejdą to dobrze, jeśli nie to mówi się trudno.
O mamo, ile to roboty 
i mnie to czeka, ratunku ! 
fakt jest co plewić, jednak nie narzekam... trzeba się troszkę ruszać...no i najważniejsze, nowe pomysły przychodzą do głowy. Co by tu zmienić i udoskonalić Chwasty oczywiście są, nie do opanowania jest koniczynka z bordowymi listkami, muchotrzew...uwielbia wilgoć i zakwaszoną ziemię. Kilka dni mokrych i pokazuje się pomiędzy roślinami...nawet wrósł w lawendy i tawułki. Na trawniku też rośnie,, ulubiony'' chwast bluszczyk kurdybanek. Mleczami przez część sezonu nie ma się co przejmować, wabią owady...ubolewam że pszczół jest bardzo mało, osy tylko widać.
