Gazda, proszę Cię, tylko nie opowiadaj tych bajek o szczuro-królikach, bo nie ma czegoś takiego.
Co do małych, sprawdź dokładnie klatkę. Napisałeś, że 4 oseski zostały, ale nie wiesz czy przeżyją. Dlaczego miały by nie przeżyć? Jeśli chodzi o szczura, u mnie nie wszystkie młode na rz zabił i zabrał. Pierwsze jak zniknęły, podejrzewałam samicę, ale jak dosłownie na własne oczy zobaczyłam szczura w klatce, to już nie miałam żadnych podejrzeń. To, że trutka jest nie ruszona, nie znaczy, że nie masz szczurów. Szczury są mądre bestie. Ja u siebie wytrułam, mam nadzieję. W klatce z której zabrał mi wszystkie oseski, wyłożyłam trutkę. Przez kilka dni i nocy "dokarmiałam". Oczywiście samica w tym czasie była w innej klatce i całkiem w innym miejscu. 5 młodych szczurów po truciu znalazłam i 1 starego.
Ale jak to rzeczywiście wina samicy i to jej 3 zmarnowany miot, to ja bym ją chyba na przysłowiowy pasztet posłała. Dziwne jednak jest dla mnie to, że samica ładnie się okociła, zrobiła super gniazdo i po 3 dniach miała by to gniazdo rozwalić i pozabijać młode. Ja bym się jednak dopatrywała w dalszym ciągu jakiegoś szkodnika, który jednak ma jakieś wejście do klatki.
A takie pytanie jeszcze, czy samica ma swoją klatkę, czy może gdzieś po sąsiedzku jest samiec? Kiedyś gdzieś przeczytałam, że nie powinny ze sobą sąsiadować, bo samica jak czuje samca, to może młode zagryźć. U mnie samiec jest w zupełnie innym pomieszczeniu.
I jeszcze jedno pytanie, ile miesięcy ma ta Twoja samiczka?
Brzoskwinko, jak fajnie, że zajrzałaś
Jeśli chodzi o padnięte młode w gnieździe, to niestety, ale nie każda samica wyniesie je z gniazda. Na początku też nie zaglądałam do gniazd, bo tak mi ludzie mówili, że jak zajrzę to samica zagryzie. Ale jak mi w zeszłym roku młode w lecie padły z upału i czułam smród, to nie patrzyłam czy zagryzie resztę, czy nie, ale porządek w gnieździe musiałam zrobić. W gnieździe były 2 oseski padnięte, a samica nic sobie z tego nie robiła. Była dobrą matką, bo ładnie odchowała młode, ale padniętych niestety nie wyniosła. Dlatego ja jestem za zaglądaniem. W zimie robię to rzadziej, ale w lecie codziennie sprawdzałam gniazdo.
Oczywiście zaglądać też trzeba z głową i trzeba znać samice. Najważniejsze to najpierw wygłaskać samicę i natrzeć ręce puchem z gniazda. A potem dopiero małe brać do ręki.
Przynajmniej takie są moje doświadczenia
