
mam problem, żeby prowadzić wątek regularnie
Maadro skoro tak późno odpisuję, to Tobie życzę samych wspaniałych kwitnień w tym sezonie balkonowym i zero robactwa.
Jeśli chodzi o nowy sezon, to posiałam petunie, ale one nie chcą wzejść, kobee, pasiflore i u tej też cisza. Miałam jeszcze ochotę na wysiew pelargonii, ale dwa lata temu się zraziłam i teraz mam pewne obawy, czy warto.
Zimowane są: oleandry, pelargonie, fuksje, ale czy coś z tego będzie to zobaczymy.
Magdaleno, swojego mam 2 lata, ale nie potrafię go ładnie uformować. Z zimowaniem też jest problem. Tobie również pomyślności.
Ania76, dziękuję. Pelargonie zimowałam dopiero pierwszy raz w piwnicy. Obcięłam je krótko, bez podlewania i światła stały w piwnicy w bloku. Niedawno wróciły, ale nie wiem czy przeżyły. Jedynie vancouver daje oznaki życia.
Alicjo, przyłapałaś mnie
W planach mam pelargonie, tak samo jak u Ciebie. Nie chcę teoretycznie zbyt dużo donic na balkonie, aby nie musieć biegać i podlewać całego towarzystwa, tym bardziej, że trochę w życiu mi się pozmienia.
W sezonie jestem zła na siebie że tyle tego posadziłam, że robactwo jest którego nie można wytępić, tym bardziej na roślinach przeze mnie wysianych, one są słabsze, powyciągane. Później przychodzi koniec zimy, początek wiosny i człowiek nie może wytrzymać, jak jakieś uzależnienie.
Podsumowując to wszystko życie pokaże. Co przeżyje, co wykiełkuje, albo co się dokupi.
