Witam przemiłych gości
Tacca - przeczytałam Twój wpis i miałam popędzić do oczka, żeby sprawdzić, co tam się dzieje, ale nici z tego, bo za oknem zawierucha i zaś mocno posypało

Nawet mi się nie chce w taką pogodę nosa za drzwi wystawić
To zdjęcie lilii jest stare, w tym roku już pół stawu mi zarosło nią i miała tyle kwiatów, że wyglądało to rzeczywiście pięknie.
Pawle - jeśli Ci się podoba, to kupuj, bo warto moim zdaniem
Beaby - witaj Kochana

Koniecznie przekaż bzowi (bzu?), że spełnia kilka ról w ogrodzie, niech się cieszy i pięknie rośnie. Nie powiem Ci, czy jego jagody są jadalne, nie interesowałam się tym zbytnio. U mnie wokół wszędzie pełno dzikiego bzu i jak mi się zachce soku, to skorzystam z dobrodziejstw dzikiej natury. Zresztą na moim ani pół jagódki nie widziałam. Może to za sprawą wróbli, które z upodobaniem uprzedzają mnie w wyżeraniu wszystkiego, co jadalne. Tak mi objadły porzeczki, aronię i borówki. Miałam nerwa, ale stwierdziłam, że ten jeden sezon im wybaczam, pod warunkiem, że wyjedzą też zbędne robactwo i pędraki, które wykopałam
Beaby,
Dorotko -
Kielichowiec wonny rośnie u mnie ok. 6-7 lat. Niewiele się rozrósł przez ten czas, ma dosłownie 5 gałązek na krzyż, może 1-1,2 m wysokości. Często obmarzają mu pąki w majowe przymrozki i zakwita dosłownie kilkoma takimi kwiatuszkami jak na zdjęciu. Z tym, że one są takie brązowo-bordowe, małe i trzeba do niego podejść, żeby je widzieć. Naprawdę, reprezentacyjny to on nie jest. Nie wyrzucam go, bo to jeden z moich pierwszych nabytków i do tego kupiony jako "rarytasik". Wstyd się przyznać, ale ja tam żadnego rarytasu w nim nie widzę

Obalam też teorię, że działa na nornice. Tam, gdzie rósł przez 4 lata, obok niego nornica buszowała przez 2 sezony w najlepsze i dopiero Luna zrobiła z nią porządek. Stanowiska miał już różne, półcień, słońce dopiero po 15-tej, teraz posadziłam go w pełnym słońcu. Nie widzę zbytniej różnicy, choć mam wrażenie, że słoneczko mu służy. Uważam, że w małym ogrodzie szkoda na niego miejsca, lepiej posadzić coś, co cały sezon cieszy oczy a w dużym ogrodzie, to on się po prostu zgubi. Jest jeszcze jeden aspekt, który przemawia przeciwko niemu u mnie. Ja dużo pracuję. Cała radość z ogrodu, to głównie dni wolne od pracy i kawka na bujaczku lub spacerek po ogrodzie, ale musi być ciepło. Kiedy ranki i wieczory pozwalają na podziwianie ogrodu, on ma swoje marne kwitnienie poza sobą.
Ale się rozpisałam. Sorki, ale chciałam jak najlepiej wytłumaczyć minusy, bo o plusach można przeczytać w każdej ofercie jego sprzedaży
Znalazłam 2 zdjęcia z krzaczkiem kielichowca latem, zobaczcie same:
