W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
- whitedame
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3456
- Od: 17 lut 2012, o 16:22
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wojkowice 6B
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Podglądam Was i podziwiam. Tak mi się marzy parę kurek, jakaś kózka albo owieczka. Warunki mam duża działka i zabudowania gospodarcze, ale niestety mieszkam w "Mieście" i tu piejące koguty przeszkadzają co niektórym

Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty Frank Zappa
-
annorl1
- 200p

- Posty: 235
- Od: 20 maja 2009, o 11:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: podkarpackie
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Oj, gdybym miała więcej pomieszczeń gospodarskich...
A tak to mąż robi co raz coś nowego
No ale w mieście, to rzeczywiście mógł by być kłopot, chociaż jak masz budynki gospodarcze, to chyba nie takie typowe miasto? Jakieś obrzeża, albo coś dołączonego? Ja tam bym nie patrzyła na ludzi.
A tak to mąż robi co raz coś nowego
No ale w mieście, to rzeczywiście mógł by być kłopot, chociaż jak masz budynki gospodarcze, to chyba nie takie typowe miasto? Jakieś obrzeża, albo coś dołączonego? Ja tam bym nie patrzyła na ludzi.
ania
- whitedame
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3456
- Od: 17 lut 2012, o 16:22
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wojkowice 6B
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Mam ochotę tak zrobić, może na wiosnę cichaczem kupię parę kurek.
A miasto malutkie
ale stało się rajem dla mieszczuchów, przeprowadzających się tu nagminnie z dużych miast regionu: Katowic, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca i Bytomia.
I to oni robią najwięcej rabanu np. sąsiadka musiała pozbyć się krowy, sąsiad mieszkający niedaleko pasiek a koleżanka zza rzeki wybiła drób bo miała dość donosów.
Budynki gospodarcze zostały zbudowane przez mojego dziadka w latach 50-70 ubiegłego stulecia jako świniarnie zupełnie legalnie - mam na to papiery, plany, zezwolenia.
A może jest tu ktoś kto wie jak to jest z hodowlą na własny użytek kilku kurek?
A miasto malutkie
zajmuje obszar 12,77 km?
a ja mieszkam na obrzeżu,Według danych z 31 grudnia 2012[3] miasto miało 9 172 mieszkańców.
ale stało się rajem dla mieszczuchów, przeprowadzających się tu nagminnie z dużych miast regionu: Katowic, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca i Bytomia.
I to oni robią najwięcej rabanu np. sąsiadka musiała pozbyć się krowy, sąsiad mieszkający niedaleko pasiek a koleżanka zza rzeki wybiła drób bo miała dość donosów.
Budynki gospodarcze zostały zbudowane przez mojego dziadka w latach 50-70 ubiegłego stulecia jako świniarnie zupełnie legalnie - mam na to papiery, plany, zezwolenia.
A może jest tu ktoś kto wie jak to jest z hodowlą na własny użytek kilku kurek?
Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty Frank Zappa
-
annorl1
- 200p

- Posty: 235
- Od: 20 maja 2009, o 11:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: podkarpackie
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
O kurka, nie zazdroszczę takich sąsiadów
Ale na kilka kurek nie musisz mieć żadnego pozwolenia. Zupełnie nie rozumiem jakie donosy? do kogo? na co? i o co?
Straszyć Cię mogą, ale nikt Ci nic nie zrobi za posiadanie kur. Tym bardziej, że z tego co się orientuję, to tylko w mieszkaniach jest zakaz trzymania drobiu, a Ty mieszkasz w domu.
Jeśli już o kurkach mowa, oto kilka moich pierzastych
Zdjęcia stare, bo z lipca, więc niektórych już nie ma...

Ale na kilka kurek nie musisz mieć żadnego pozwolenia. Zupełnie nie rozumiem jakie donosy? do kogo? na co? i o co?
Straszyć Cię mogą, ale nikt Ci nic nie zrobi za posiadanie kur. Tym bardziej, że z tego co się orientuję, to tylko w mieszkaniach jest zakaz trzymania drobiu, a Ty mieszkasz w domu.
Jeśli już o kurkach mowa, oto kilka moich pierzastych

ania
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Ciekawe gdzie się podziały
Piękne kurki.Marzy mi się taka zagroda z pierzastymi.
Piękne kurki.Marzy mi się taka zagroda z pierzastymi.
-
annorl1
- 200p

- Posty: 235
- Od: 20 maja 2009, o 11:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: podkarpackie
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Pestka, większość kogutków, bo w sumie o nie pomniejszyło mi się stadko, wylądowała w zamrażarce
no ale taka kolej rzeczy, po to się je trzyma.
ania
-
annorl1
- 200p

- Posty: 235
- Od: 20 maja 2009, o 11:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: podkarpackie
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Witam 
Dwie pierwsze części przeczytane
Tak za pamięci napiszę o króliczkach. Kotnej samicy nie podawać gałązek malin. Działają rozkurczowo. Kobietom kiedyś polecano napar z malin, jak miały ciążę przenoszoną.
Niestety, ale na własnym błędzie sobie przypomniałam o cudownych właściwościach tych gałązek. Moja jedna z samiczek długo się nie kociła po terminie, już nie pamiętam ile, ale na pewno w sumie 6-7 dni minęło. Byłam pewna, że nie jest kotna. Kiedy się wykociła w końcu, młode wszystkie były bardzo duże i do tego martwe
Ojciec mi powiedział, że przenosiła ciążę i małe się zwyczajnie podusiły w macicy. Całe szczęście, że mimo że martwe, ale je urodziła.
Teraz jak samiczka ma się kocić, i jest końcówka terminu, ja liczę 28-32 dni, a nie ma jeszcze małych, to w 32 dniu podaję jej właśnie gałązki malin. Na zimę gałązki suszę, coby mieć w razie co.
Dwie pierwsze części przeczytane
Tak za pamięci napiszę o króliczkach. Kotnej samicy nie podawać gałązek malin. Działają rozkurczowo. Kobietom kiedyś polecano napar z malin, jak miały ciążę przenoszoną.
Niestety, ale na własnym błędzie sobie przypomniałam o cudownych właściwościach tych gałązek. Moja jedna z samiczek długo się nie kociła po terminie, już nie pamiętam ile, ale na pewno w sumie 6-7 dni minęło. Byłam pewna, że nie jest kotna. Kiedy się wykociła w końcu, młode wszystkie były bardzo duże i do tego martwe
Teraz jak samiczka ma się kocić, i jest końcówka terminu, ja liczę 28-32 dni, a nie ma jeszcze małych, to w 32 dniu podaję jej właśnie gałązki malin. Na zimę gałązki suszę, coby mieć w razie co.
ania
-
annorl1
- 200p

- Posty: 235
- Od: 20 maja 2009, o 11:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: podkarpackie
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Tak czytam ten wątek i zbliżam się ku końcowi i szkoda, że już nie udzielają się Te wszystkie osoby, które pisały do tej pory
Tak tu było radośnie, rodzinnie i tak się Was przyjemnie czytało...
Tak tu było radośnie, rodzinnie i tak się Was przyjemnie czytało...
ania
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Dokładnie, koniec tak wciągającego wątku jest jak przeczytana część dobrej książki...a na następne trzeba się naczekać
.
Gdy miałam kilka lat, pamiętam że mieliśmy kozy...tzn jedną na rozpłód (Mika się nazywała), co z młodymi się działo, zapewne szły na sprzedaż. Do teraz pamiętam jak to niedobre dzieci "bawiły" się z małymi wsadzając je do klatek po szynszylach (przerobione pod króliki)
.
Kury u nas miały dożywocie...było ich tak na oko 10szt (na wiosnę znowu chcemy trzymać kury
, ale tak koło 5szt na jajka, będą mieszkać pod schodami...bo kurnik spełnia rolę szopki na różne graty
). Były i również 2 indyczki...mieszkały w kotłowni, coby im ciepło było, a ja chodziłam do piwnicy dotrzymywać im towarzystwa, ucząc się ich języka...zarazem je denerwując
.
Nie zapomnę również, jak dziadek pewnej jesieni przywiózł w aucie z jego rodzimych stron Lubelszczyzny liliputki...półdzikie dziadygi (to było wtedy, gdy przywiózł również te dwie indyczki), co my się namęczyliśmy z tymi małymi diabłami, gdy próbowaliśmy je złapać, dwie ze strachu poleciały na czubki ponad 6m tui...w dodatku to było pod wieczór i prawie nic nie widziały
, jedna usiadła na rusztowanie z winogron i próbowałam się na nią zaczaić od tyłu, rzuciłam się złapałam i!...został mi w ręce jej cały ogon
a ona poleciała dalej.
Ale potem wszystko się ułożyło
, chociaż chyba długo u nas nie pobalowały.
Ok 10 lat temu mieliśmy świnki wietnamskie, dziadek kupił kotną Czarnulę, mieszkała sobie w kurniku na miejscu kozy...potem młode były sprzedawane.
Zresztą, czego to się kiedyś nie miało...króliki, kozy, kaczki, kury, indyki,świnie, a teraz tylko psy i rybki
...tęskni się do tego wszystkiego, szczególnie że człowiek w duszy "wsiowy"
, a i czytając wasze przygody nabiera się strasznej ochoty by znowu mieć np króliki
, uwielbiam królicze mięsko, a jak dawno nie jadłam
.
Gdy miałam kilka lat, pamiętam że mieliśmy kozy...tzn jedną na rozpłód (Mika się nazywała), co z młodymi się działo, zapewne szły na sprzedaż. Do teraz pamiętam jak to niedobre dzieci "bawiły" się z małymi wsadzając je do klatek po szynszylach (przerobione pod króliki)
Kury u nas miały dożywocie...było ich tak na oko 10szt (na wiosnę znowu chcemy trzymać kury
Nie zapomnę również, jak dziadek pewnej jesieni przywiózł w aucie z jego rodzimych stron Lubelszczyzny liliputki...półdzikie dziadygi (to było wtedy, gdy przywiózł również te dwie indyczki), co my się namęczyliśmy z tymi małymi diabłami, gdy próbowaliśmy je złapać, dwie ze strachu poleciały na czubki ponad 6m tui...w dodatku to było pod wieczór i prawie nic nie widziały
Ale potem wszystko się ułożyło
Ok 10 lat temu mieliśmy świnki wietnamskie, dziadek kupił kotną Czarnulę, mieszkała sobie w kurniku na miejscu kozy...potem młode były sprzedawane.
Zresztą, czego to się kiedyś nie miało...króliki, kozy, kaczki, kury, indyki,świnie, a teraz tylko psy i rybki
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Ja nie mogę trzymać nic co jest garmażeryjne.Mam taki durny charakter i nie umiała bym zabić,a o zjedzeniu nie ma mowy.Nie jadam królików,indykówe ,kaczek ,gęsi,wołowiny,cielęciny,jagnięciny i ryb bo ich nie lubię.Aż mi wstyd,ale tak niestety jest i nie potrafie sie przełamać.Jakoś do świń nigdy serca nie miałam i jakoś moge je zjeść.Coraz ciężej mi z kurczakami.Nie jestem wegetarianką,ale organizm sam jakoś zaczyna się wycofywać z mięsa.Za każdym razem jak rozmawiamy w domu o stadku kurczaków lub królików to widzę jak sie M oczyska zapalają
ale nie....bo wie ,że było by zbyt dużo łez przy GARZE

- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
To może stadko kokoszek na dożywociu?
No tak, jak stadko królików to wiadomo, że do gara a nie do głaskania
...mi by to nie przeszkadzało, że miałabym rolę kata (może to dlatego że chłopczyca, nie brzydzi się ubrudzić...to co innym śmierdzi mi nie przeszkadza, no i obecność przy oprawianiu przez dziadka podopiecznych
), oj chciałoby się znowu mieć zwierzynę...a dzisiaj sylwestrowa wyżerka, grill i pieczona gęś
(niestety z marketowego źródła
).
Wszystkiego dobrego w nadchodzącym nowym roku...oby zwierzyna chowała się mnogo i zdrowo
.
Wszystkiego dobrego w nadchodzącym nowym roku...oby zwierzyna chowała się mnogo i zdrowo
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
- BobejGS
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14060
- Od: 31 lip 2013, o 17:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Grzybno Wlkp
- Kontakt:
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
U mnie się wczoraj świnka oprosiła.
Tzn bratu.
Oby zdrowo rosły. Nawet jeszcze nie wiem ile sztuk. Jutro wstawię fotkę podopiecznych.
Wszystkim życzę zdrowych bezproblemowych i livznych howów n nadchodzącym nowym roku.
Wszystkim życzę zdrowych bezproblemowych i livznych howów n nadchodzącym nowym roku.
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Ginko no właśnie ta rola ,,kata,,najgorsza.Za bardzo się przywiązuje do zwierząt.Oprawiać bym mogła,bo i wiele razy to robiłam,ale bez sentymentów,bo np.nie moja kura była.Ginka pisze:To może stadko kokoszek na dożywociu?No tak, jak stadko królików to wiadomo, że do gara a nie do głaskania
...mi by to nie przeszkadzało, że miałabym rolę kata (może to dlatego że chłopczyca, nie brzydzi się ubrudzić...to co innym śmierdzi mi nie przeszkadza, no i obecność przy oprawianiu przez dziadka podopiecznych
), oj chciałoby się znowu mieć zwierzynę...a dzisiaj sylwestrowa wyżerka, grill i pieczona gęś
(niestety z marketowego źródła
).
Wszystkiego dobrego w nadchodzącym nowym roku...oby zwierzyna chowała się mnogo i zdrowo.
Kochani wszystkim życzę miłości ,spokoju,zdrowia i wspaniałych rezultatów w hodowli zwierzątek weszelakich
-
limonkaa
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1208
- Od: 15 kwie 2013, o 18:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Ja mam tak z kaczkami , są już duże a nie mam serca żeby je uśmiercić i do garnka włożyć , u Rodziców wszystkie z Mamą wyporządziłam ponad 20 sztuk ,ja jej łapałam , Ona zabijała i dalej już razem a swoje szkoda 
Bożena
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych cz.3
Kurczę, mam problem ze znalezieniem niosek (bardzo chciałabym rosę obojętnie czy I czy IV). Kurnik będzie w budowie na wiosnę, tylko najtrudniejsze będzie znalezienie kur (nie mogę znaleźć żadnych ofert z mojej okolicy, a wiadomo jak to jest z kupnem kur na targu jak się nie odróżnia ras...a KURA to KURA).
Z tego co widziałam, to rossa I jest biała z czarnymi piórami...ale jak to jest z rosą IV (czy obowiązkowo musi mieć różowe nogi? Wiem, że gdy są "zielone" to jest mieszanka, a co z żółtymi? Czy to tylko jest oznaką wieku kury). A jak jest z jej piórami, czy jak na zdjęciach ma być czerwona z czarnym ogonem, czy te z białymi piórami to już inna rasa lub mieszaniec.
Wiem trochę głupie lub banalne pytania, ale nigdy nie zwracałam na to uwagi, a człowiek chce się dokształcić...więc nie bijcie proszę
Z tego co widziałam, to rossa I jest biała z czarnymi piórami...ale jak to jest z rosą IV (czy obowiązkowo musi mieć różowe nogi? Wiem, że gdy są "zielone" to jest mieszanka, a co z żółtymi? Czy to tylko jest oznaką wieku kury). A jak jest z jej piórami, czy jak na zdjęciach ma być czerwona z czarnym ogonem, czy te z białymi piórami to już inna rasa lub mieszaniec.
Wiem trochę głupie lub banalne pytania, ale nigdy nie zwracałam na to uwagi, a człowiek chce się dokształcić...więc nie bijcie proszę
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"

