Hektarowo Całe 0,08 ha . Tylko że kicha , 12 metrów szeroka i ponad 60 długa. Mam ''pomocników ogrodnika'' , syn za kosiarza robi (3 a) i z Ż na warzywniku pomaga. Sam bym tego nie dał rady ogarnąć. I tak kiedy deszcze dłużej padają , chwasty mają się całkiem dobrze
Aha,to forma akurat sprzyjająca tworzeniu alei liliowcowych i kolorowych wstęg żurawkowych.Czekamy niecierpliwie na twoje projekty.
3 ary koszenia dla młodego to pestka,a jeszcze jak się rozpędzisz to i 2 tylko zostanie.
Kasiulu , samotność na działce też ma dobre strony , nie musisz z nikim konsultować swoich planów, robisz co chcesz. Ja niestety muszę często walczyć ''oportunistami'' Basiu , z każdego kształtu mona coś ''wyrąbać A że akurat takie rośliny u mnie dominują , takie rozwiązania narzuciły się same. I tutaj się Tobą zgadzam , trawnika będzie ubywać , być może 2 ary zostaną.
tade k pisze: samotność na działce też ma dobre strony , nie musisz z nikim konsultować swoich planów, robisz co chcesz. Ja niestety muszę często walczyć ''oportunistami''
Oj tak, tak. Dobrze powiedziane! Ja też muszę często uzgadniać coś, co mnie wydaje się oczywiste
Najbardziej wkurzająca sytuacja , kiedy chcę wprowadzić pomysł przemyślany przez długi czas , a tu ''na gorąco skasowane plany'' . Nie pozostaje nic , jak wstrzymać realizację zamierzeń i a jakiś czas powoli , po cichu przesadzić rośliny. Tak powstała rabata ''cienista''. Najpierw wąski pasek , w trzech etapach poszerzona.
To widzę, że większość ma konsultantów . Do kwiatów eM się nie miesza, ale jak widzi, lub słyszy , że tu powstanie kolejna rabata to słyszę - znowu kwiaty?. Jakby mu miejsca było za mało .
Tadziu już myślę, co mi tam z Twoich niespodzianek wyrośnie. Ciekawość mnie zżera.
Tadzika sposób u mnie też się sprawdził teraz wokół domu mam coś posadzone a na starej górce to nawet ogrodzenie stoi i robię sobie co chcę luksus tylko teraz czasu w lecie mam za mało.Czas na mulenie o ławeczkę postaram się o materiał to i ławeczka będzie.I tak jak u was przez lata małymi kroczkami.Jak to mówi mój M. nie wszystko i nie za szybko bo trzeba by ... a tak to zawsze jest coś do zrobienia.Hamulce czasami też potrzebne.
Tadziu mądrze piszesz-ja sama na dwóch działkach to wiecznie urobiona po łokcie byłam a i tak na czas nieczego nie miałam zrobione.Teraz mam 1 działkę,jest ok.A miejsce na większy warzywnik to mam na polu
Tadziu, czytałam u Ciebie o okrywaniu roślin. Fajnie. Ja swoim roślinkom (piwoniom drzewiastym, młodym hortensjom, krzewuszkom itp. poszyłam w ubiegłym roku kaptury z zimowej włókniny. Jak były przymrozki pozakładałam, tylko nie umocowałam dokładnie. Jak kiedyś ola zaczęła wiać w nocy, nie mogłam wyjść, bo byłam po kąpieli, Jak rano poszłam zbierać kaptury, to niestety, ale kilku, to już nawet w zasięgu wzroku nie było. Teraz za karę muszą stać na golasa, będę okrywać jak będzie -10 stopni, nie będą ze mnie robić wariata!
Ja się staram, a tu CO????
Pozdrawiam Lidka
Tadziu ja również gratuluje stałej pracy "pewne jutro to połowa zdrowia " bo życie z dnia na dzień za dużo nerwów kosztuje.
Wykład o zabezpieczaniu roślin na zimę - krótki, treściwy i sprawdzony. Każdej jesieni moim sąsiadom na działkach mówię aby nie spieszyli się z opatulaniem i kopczykowaniem ale oni na koniec prac np w październiku starym zwyczajem tak kończą sezon, zamykają bramkę i do domu.
A wiosną... krzyk i rozpacz bo domyślasz się ile myszy, nornic itp mieszkało w tych zabezpieczeniach ... stokrotka1805 - Lidziu uśmiałam sie z Twej opowieści ale szyjąc worki pewnie zapomniałaś o tuneliku i wciągnięciu sznurka aby można było na dole nim zawiązać stąd to wszystko.
Ja te worki szyłam zszywaczem biurowym, bo na maszynie nie potrafię, a w rękach mi się nie chciało. Tak było szybciej. Ja je przypinam do ziemi, czymś w rodzaju śledzi do namiotów. Tylko wtedy mi ich zabrakło.
Lidka