Witam . Ostatnio zauważyłem ,że jedno z moich drzewek od połowy wysokości zmieniło kolor , (po prostu usycha od połowy w górę) Przyczyną tego jest na pewno sznurek od prania który był do niego przywiązany (ok3-4 lata). Niestety nikt z domowników wcześniej nic nie zauważył ani nie zdawał sobie sprawy ,że to tak zaszkodzi drzewku. Mam w związku z tym pytanie : czy to drzewo da sie uratować i jak to zrobić , może już sie ktoś spotkał z czymś takim . dodaje zdjęcia , Pozdrawiam.
Teraz to już nic nie zrobisz. Sznurek zawsze trzeba sprawdzać minimum 4 razy w roku czy to przy zabezpieczaniu roślin czy tak jak w Twoim przypadku od prania, następnie go luzować bo działa jak pętla dla wisielca.
Ja bym się zdecydował go wyciąć całkiem, będzie straszył mimo że będzie miał przewodnik (jak przeżyje), nie mówiąc jak już urośnie na boki to nie będzie miejsca . Widziałem takie drzewa już i strasznie wyglądały.
Miałem kiedyś 6-7 lat temu podobny przypadek.
Podczas wycinki pobliskiego drzewa gałąź złamała mi trochę młodszego od tego świerka.
Wziąłem najwyższą gałąź wygiąłem do góry a pozostałe nagiąłem żeby wyglądał naturalnie.
Teraz nikt by się nie domyślił że świerk był kiedykolwiek złamany.
Jeśli jesteś do niego przywiązany próbuj go uratować.
Masz na to duże szanse.
Wycięcia tego drzewa nie biorę pod uwagę ,skoro jest szansa na uratowanie . Zrobię tak jak napisałeś MoWo .
Mam jeszcze jedno pytanko (tak dla pewności) : kiedy ściąć tą górną połowę ? jak zrobi sie ciepło (wiosna)?
Masz szanse by uratować drzewo jeżeli naprawdę Ci na nim zależy.
Musisz tylko uzbroić się w cierpliwość i skorzystaj z rad umieszczonych wyżej.
Powodzenia ( po zakończeniu " leczenia" opisz i pokaż efekt końcowy)
Ja szczerze mówiąc nie widzę w tym większego sensu.
Drzewo zostało po prostu zaobrączkowane - wrzynający się sznurek odciął dostawy substancji do korony. Tak więc górną część (powyżej miejsca zamocowania sznurka) tak czy siak trzeba będzie obciąć gdyż jest już pewnie martwa.
Można próbować robić tak, jak mówił MoWo, ale - iglaki są dosyć wrażliwe na tak drastyczne cięcia, a z tego co widzę na zdjęciach, ucierpiała praktycznie połowa całego drzewa. Istnieje spora szansa, że pozostała, żywa cześć, nie będzie w stanie wyżywić korzeni i drzewo zamrze. Odgięcie gałęzi może się zaś nie sprawdzić, bo te poniżej uszkodzenia są (patrząc po zdjęciach) zbyt grube by skierować je w górę.
Zawsze można liczyć na to, że drzewo samo wykształci nowy przewodnik, ale nie wiem czy się o to pokusi będąc ukróconym o połowę.