Witam miłych gości.
W pogodzie nic nowego czyli buro , ponuro i mokro.
Fakt że marudna zaczynam się robić, ale jak tu mieć dobry humor.
Mati - nigdy nie mów, że dobrze, że jesteś chory.
Aura się w końcu zmieni i będziesz żałował, że musisz siedzieć w domu.
Moja Lavaglut bezlistna już od dawna, ale daję jej szansę w przyszłym sezonie.
Jadziu - tak, masz rację.
Ona kwitnie o wiele dłużej i stale wypuszcza nowe łodygi z pączkami.
Ja swoje planuję wykopać i przezimować w szklarni, może się uda.
Co do floksów to brat miał rację, sporo mączniaka zaczyna osiadać najpierw na dolnych liściach a potem idzie w górę.
Jak nie przegapiam to swoje też obrywam, w tym roku nie zrobiłam tego ze względu na deszcze, no i zemściło się to mączniakiem na wielu floksach.
Aniu 1979 - oj tam, zadbany to był, ale teraz to obraz rozpaczy.
Nieudany mam ten sezon bardzo.
Aniu anabuko - toś szczęśliwa i ciesz się ogrodem ile tylko można.
Nikomu nie życzę takiego sezonu jaki był w tym roku u mnie, masakra po prostu.
Wiesz.......pokazuje się tylko dobre momenty.
Majutek - zazdroszczę.
U mnie drugi dzień bez deszczu, chociaż nocą pokropiło znowu.
Krwiopijcy u mnie też w natarciu, wystarczy na moment otworzyć okno i nocka z głowy.
Te obrazki to dosłownie skrawki wypatrzone w morzu brązowiejącej zieleni.
Całkiem to wygląda jak słotna jesień w najgorszym wydaniu.
Marysiu - u kogo są te promyki to są......
Więc ciesz się astrami, bo chociaż one dają teraz trochę radości.
No i niezawodne rudbekie.
Dorotko - Pashmina też zgubiła liście, ma tylko na czubkach.
Ale mam nadzieję, że w przyszłym sezonie pokaże się z najlepszej strony.
Z reguły jestem przekorna, więc się nie poddaję, i snuję plany na następny sezon.
Miruś - masz rację.
U mnie też już były bez kwiatów, w tym jakoś wydłużył im się sezon.
Liście na piwoniach ścinam i układam na korzeniach jako okrycie, nic więcej im nie daję.
Geniu - widzisz jaka ta pogoda przewrotna.
Może następny sezon to nadrobi.
Współczuję wykopów, bo to zawsze ruina dla ogrodu.
Na dodatek zawsze tak się dzieje, że najgorsza ziemia zostaje na wierzchu a lepszą wywożą.
Spróbuj zadbać o to, żeby tak się nie stało.
Będzie Ci potem łatwiej naprawić szkody.
Izuś - na zdjęciach to się zgadzam z tobą.
W realu dużo gorzej.
Za to przybyło żab przez te deszcze i z tego bardzo się cieszę.
Może więcej ślimaków wyląduje w ich żołądkach.
Ten powojnik to Tentel.
Wandziu - to ciesz się słonkiem jak najdłużej.
Liliowce ścinam na zimę krótko i wiążę w kucyk, żeby ochronić stożki wzrostu.
Nie kopczykuję liliowców, ani dodatkowo nie okrywam.
Zostają tylko najsilniejsze.
Ale nie mam zamiaru rozczulać się za bardzo nad nimi.
W dodatku nauczona doświadczeniem, nie staram się za bardzo dbać o nie bo skutek był wręcz odwrotny, kiedy tak robiłam.
Zbyt szybko ruszały z wegetacją a póżne przymrozki je uszkadzały.
Iwonko - marudzenie w tym sezonie to moja specjalność.
Od sierpnia siedzę w domu więc trudno o dobry humor.
Takie poczucie listopada mam już od dawna.
Za to snuję plany na następny sezon, bo te w tym roku wzięły w łeb i nic nie zrobiłam.
