Na pierwszym zdjęciu faktycznie penstemon. Przezimował tą dziwną zimę, ale planuję zebrać nasionka i wysiać żeby mieć więcej, a jeżeli ten nie przezimuje będę je traktowała jako jednoroczne. Bardzo długo kwitnie i do samych mrozów. Mam niezbyt wysoką odmianę - ok. 40 cm, ale widziałam też dwa razy wyższe.
Druga roślinka, o którą pytasz, to osteospermum, nazywane stokrotką afrykańską. U mnie słabo zawiązują nasiona, więc chyba poszukam w sklepach.
Mam nadzieję, że uda nam się przenieść na swoje i już będę miała do dyspozycji te szerokie parapety
Małgosiu, delospermy fioletowej nie mam, niestety, a bardzo mi się podoba. Kiedyś kupiłam, ale nie potrafiłam o nią zadbać i nie przezimowała. Teraz nie mogę na nią trafić. Mam tylko żółtą na żwirowej rabatce przy studni. Zobaczę, czy z nią się uda.
Żeby nie było, że jestem gołosłowna, zdjęcie moich opieszałych chryzantem.
Dzisiaj znalazłam pojedyncze pączki, na których widać kolor. Na razie żółte i miodowe.
Budleja się nie poddaje, ale to już też pojedyncze kwiaty. Z większej perspektywy nawet ich nie widać.
Gdyby nie rozchodniki, dziwaczki i werbeny byłoby całkiem ponuro.
Oto róża mamy, która kwitnie cudnie i niemal bez przerwy, ale co roku plamistość robi z niej łysego drapaka. Nawet nie próbuję jej rozmnażać, bo mnie bardziej denerwuje, niż cieszy.
Nieliczne pierwiosnki powtarzają kwitnienie na osłodę. Wiosna tuż tuż...







