Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42390
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Liczi to model niesamowity, jakby tresowany
Ja też mam ten tojad z kapersa i zawsze kwitnie jesienią i dobrze, bo wtedy mniej niebieskości
To prawda, że róże w zbyt wilgotnym miejscu gorzej się mają jesienią, ale za to w lecie im to odpowiada 
- dorotka350
- -Moderator Forum-.

- Posty: 5520
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Twój Liczi lubi pozować do zdjęć jak mój owczarek niemiecki. Jak tylko widzi mnie z aparatem to sam się ustawia do zdjęcia i tak od szczeniaka
Dalie masz zjawiskowe. Z tyłu wypatrzyłam taką ciemną jak moja
Widać, że Emillien Guillot nie trzyma się opisu wysokości do 70 cm. U Ciebie jest wyższa, moja też urosła na ponad 100cm.
A Mariatheresia
Dalie masz zjawiskowe. Z tyłu wypatrzyłam taką ciemną jak moja
Widać, że Emillien Guillot nie trzyma się opisu wysokości do 70 cm. U Ciebie jest wyższa, moja też urosła na ponad 100cm.
A Mariatheresia
- iwwa
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2263
- Od: 27 sty 2013, o 18:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowieckie
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Milenko
kochana, mozna tak chodzic i chodzic po Twoim ogrodzie. Dech zapiera, tak slicznie Ci rosną kwiaty. Różany ogród mozna by rzec, ale ja wiem, że innych piękności masz dostatek
Twój psiak model pełnym pyszczkiem, to cudo absolutne
i model I Klasa
Jedyny minus, to ta woda po deszczach, że też nie wsiąka. U mnie piach, to wszystko w moment przelatuje. i co tu lepsze ?
Jedyny minus, to ta woda po deszczach, że też nie wsiąka. U mnie piach, to wszystko w moment przelatuje. i co tu lepsze ?
wątek aktualny Ogródek Asi- cz 3
- lora
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10624
- Od: 25 maja 2010, o 13:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Milenko słonecznej niedzieli , piękne portrety róż. A Pomponella to ile ma latek?
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11755
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Milenko ale u Ciebie słonecznie i radośnie,a Liczi boski,model z niego niesamowity
Róże pomimo przejść pogodowych widzę,że mają sie niezle
Pomponella pięknie się rozrosła.Edenka wybiła długi pęd,u mnie moje to samo wyczyniają,a James Galway to chyba 4 metry w górę wybujał
Po ścianie altanki pnie się coś fajnego,szukam pnącza mało wymagającego...
Masz w planach wysadzić cebulowe?
Pozdrawiam
Róże pomimo przejść pogodowych widzę,że mają sie niezle
Pomponella pięknie się rozrosła.Edenka wybiła długi pęd,u mnie moje to samo wyczyniają,a James Galway to chyba 4 metry w górę wybujał
Po ścianie altanki pnie się coś fajnego,szukam pnącza mało wymagającego...
Masz w planach wysadzić cebulowe?
Pozdrawiam
- Mandragora
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4046
- Od: 25 maja 2008, o 16:18
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Beskid Śląski
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Bardzo przepraszam, że dziś odpowiem zbiorowo. Na temat zimowania Emilien Guilot nic nie powiem, bo pierwsza zima przed nią. Pomponella rośnie drugi sezon. Cebulowe już posadziłam, trochę krokusów, tulipanów i żonkili.
A teraz kilka fotek ogrodu w... trochę innej odsłonie

Tu było chyba najgorzej, koparka mogła kopać tylko na zasięg ramienia. Kamień na kamieniu, których koparka nie była w stanie wydłubać
Pomagaliśmy koparce kilofem...

...robiliśmy podpórki pod łyżkę z wcześniej wykopanych kamieni...

...aż w końcu puścił
Widzicie to jezioro? I jak miało tam coś rosnąć?
Tu, gdzie łyżka, będzie studzienka zbiorcza:

Na Wesołka wypłynęło sporo bagna:

Ale da sobie radę. Niestety Giardinę musiałam wykopać, żółtą Luśkę również. Luśkę wydarłam szpadlem dosłownie w ostatniej chwili przed koparkowym, nawet nie zdążyłam jej podlać przed wykopaniem, nie wiem, czy przeżyje
A woda stoi, w każdej części, płyciutko, na jakichś 50-60 cm.


Dla porównania - bliski sąsiad kopał dziś dziurę na 2 metry. Suchutko...

Manewrowanie między rabatami - tylko głupek na własne życzenie tak sobie niszczy ogród - i po co? Przecież trawa i tuje rosną, czegóż chcieć więcej?

Trawnik mam zrujnowany, ale będę miała sporo kamieni na obrzeża rabat - na razie wywiozłam za ogród kilkanaście takich taczek, a przebierałam tylko z grubsza, między zrzutem z łyżki, a momentem gdy grzebała w ziemi.

Tak więc po dzisiejszym dniu czuję wszystkie kosteczki, ale bólu pośladków nie jestem w stanie zrozumieć
Jutro czeka nas jeszcze gorsza część roboty
Trzymajcie proszę kciuki, bo są potrzebne

A teraz kilka fotek ogrodu w... trochę innej odsłonie

Tu było chyba najgorzej, koparka mogła kopać tylko na zasięg ramienia. Kamień na kamieniu, których koparka nie była w stanie wydłubać

...robiliśmy podpórki pod łyżkę z wcześniej wykopanych kamieni...

...aż w końcu puścił
Tu, gdzie łyżka, będzie studzienka zbiorcza:

Na Wesołka wypłynęło sporo bagna:

Ale da sobie radę. Niestety Giardinę musiałam wykopać, żółtą Luśkę również. Luśkę wydarłam szpadlem dosłownie w ostatniej chwili przed koparkowym, nawet nie zdążyłam jej podlać przed wykopaniem, nie wiem, czy przeżyje
A woda stoi, w każdej części, płyciutko, na jakichś 50-60 cm.


Dla porównania - bliski sąsiad kopał dziś dziurę na 2 metry. Suchutko...

Manewrowanie między rabatami - tylko głupek na własne życzenie tak sobie niszczy ogród - i po co? Przecież trawa i tuje rosną, czegóż chcieć więcej?

Trawnik mam zrujnowany, ale będę miała sporo kamieni na obrzeża rabat - na razie wywiozłam za ogród kilkanaście takich taczek, a przebierałam tylko z grubsza, między zrzutem z łyżki, a momentem gdy grzebała w ziemi.

Tak więc po dzisiejszym dniu czuję wszystkie kosteczki, ale bólu pośladków nie jestem w stanie zrozumieć
Jutro czeka nas jeszcze gorsza część roboty
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11755
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Milenko jestem pod wrażeniem
Należy Wam się pochwała,życzę dużo sił....trzymam kciukasy 
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Patrząc na to, co odsłoniła koparka - to była świetna i jedyna słuszna decyzja, by zrobić odwodnienie. Inna sprawa, że i u mnie po tych deszczach tam, gdzie słonko bywa krócej - jest bardzo mokro. A w tym, co było to chyba rósłby ryż 
- dorotka350
- -Moderator Forum-.

- Posty: 5520
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Zrobiliście już kawał dobrej roboty...teraz będzie tylko lepiej
Trawnik da się odnowić i będzie jak dawniej, a pozbędziecie się bajora.
Luśkę podlewaj codziennie obficie...da radę. To już koniec września, nie powinno być problemu. Możesz spryskać liście Asahi, ja pryskam też korzenie, ale rozumiem, że ona już posadzona?
Luśkę podlewaj codziennie obficie...da radę. To już koniec września, nie powinno być problemu. Możesz spryskać liście Asahi, ja pryskam też korzenie, ale rozumiem, że ona już posadzona?
- oxalis
- 1000p

- Posty: 1448
- Od: 24 mar 2012, o 00:47
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko- Biała
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Milenko
, nie zazdroszczę bajzlu na działce, ale jak widać ten drenaż dla ogrodu jest niezbędny, konieczny i jak najbardziej wytłumaczalny
. W końcu shrekowe bagienko nie będzie Ci już sabotowało różyczek
.
Roślinki docenią ten trud i będą pięknie rosły
, a trawnik już wiosną nie będzie nosił śladów demolki.
Wiem co piszę...też miałam takie rowy kopane w kilku miejscach na działce...rury wodne i kable na prąd były ciągnięte...po zasypaniu ich ziemią miałam przynajmniej przekopany porządnie długi pas twardej gliny, co z radością wykorzystałam do posadzenia fasoli i dyniek
. Reszta rowów zasypanych ziemią baaardzo szybciutko zazieleniła się i porosła roślinnością miejscową, trawnik udającą
.No ale nie sądzę, abyś w tych miejscach swojego ogrodu chciała wykorzystać mój pomysł
.
Roślinki docenią ten trud i będą pięknie rosły
Wiem co piszę...też miałam takie rowy kopane w kilku miejscach na działce...rury wodne i kable na prąd były ciągnięte...po zasypaniu ich ziemią miałam przynajmniej przekopany porządnie długi pas twardej gliny, co z radością wykorzystałam do posadzenia fasoli i dyniek
- Ewelina7
- 200p

- Posty: 459
- Od: 28 mar 2012, o 23:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Milenko,
zakres prac imponujący! Podziwiam i trzymam kciuki za pomyślny finał prac. Myślę, że w przyszłym sezonie nie poznasz swojego ogrodu, tak się porozrastają, wdzięczne za poprawę bytu rośliny.
I pole manewru przy planowaniu kolejnychrabat będziesz miała większe
zakres prac imponujący! Podziwiam i trzymam kciuki za pomyślny finał prac. Myślę, że w przyszłym sezonie nie poznasz swojego ogrodu, tak się porozrastają, wdzięczne za poprawę bytu rośliny.
I pole manewru przy planowaniu kolejnychrabat będziesz miała większe
Ewelina
Mój mały ogród...
Mój mały ogród...
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Woow
ależ u ciebie wykopaliska. Dopiero teraz faktycznie widać jak mokro miałaś na swoim "placu boju". Może i wygląda to teraz nieco makabrycznie, ale za rok sama zobaczysz jak wszystko zacznie rosnąć, bez podgniwania i zalewania po byle ulewie
Biedronkowy Tojad i u mnie oszalał i zakwitł kilka dni temu 
- Mandragora
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4046
- Od: 25 maja 2008, o 16:18
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Beskid Śląski
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Dziękuję Kochani za odwiedzenie moich gliniano-kamienistych wykopalisk, bo ogródka chwilowo nie mam 
Annes77, sweety, Dorotko, Kasiu, Ewelinko, Sabinko
W poniedziałek zaczęliśmy, a dziś jeszcze końca pracy nie było widać.
Wtorek rozpieścił nas pogodą podobnie jak poniedziałek. Dokończyliśmy (tak nam się wtedy wydawało) główną część pracy - wysypanie piachu na dno rowów, wyłożenie geowłókniny, żwiru, rur drenarskich i nawet częściowo przysypać doły tym czymś, co szumnie nazywamy ziemią. Przekopaliśmy się z rurą do strumyka, na koniec pracy M. z sąsiadem skrzętnie, niczym zdunowie zalepili gliną i kamieniami powstałą dziurę.
Środa przywitała nas deszczem, co jak się później okazało, było dla nas zbawienne. Załamana powstałą po deszczu w ogrodzie breją, długo nie mogłam zasnąć. Myśli krążyły po głowie, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w żwirku w najniższej części drenażu po niezbyt obfitym opadzie stoi woda. I nagle doznałam olśnienia...
Na odcinku odprowadzającym wodę ze zbiorczej dziękuję daliśmy zwykłą rurę, bez dziurek. W drenażu przy mniejszych / normalnych opadach woda płynie najpierw płytszą częścią - żwirem, dopiero gdy osiągnie poziom rury drenarskiej, wpada do niej. Aby woda pojawiła się w studzience zbiorczej, musiałoby padać dość intensywnie kilka dni non-stop. Woda spływając żwirem w dół w stronę strumyka, nawet po osiągnięciu poziomu rury, nie miała jak się wydostać z ogrodu (rura nie miała dziurek). Przy obfitych opadach mogłoby się to skończyć zalewaniem dolnej części ogrodu, bo spływająca z górnej części woda nie miałaby ujścia... O 1 w nocy wyciągnęłam M. z łóżka do ogrodu, by koniecznie przedstawić moje przemyślenia
Szkoda, że nie wpadliśmy na to dzień wcześniej, ale z drugiej strony na szczęście żwir w tej części nie był jeszcze przysypany. Dzięki Ci, Panie za ten środowy deszcz!
W czwartek również mżyło, więc za dużo nie zrobiliśmy. Poza tym przyszły róże z Rosarium i trzeba było pojechać do Mamy je posadzić. Wczoraj sami z M. skrzętnie przebieraliśmy mokre kupki z kamieni. Wierzcie, że to mało przyjemna robota, nasza ziemia lepi się do rękawic jak kiepsko wyrobione ciasto, a kamieni w ziemi więcej niż samej ziemi
M. odkopał nieszczęsną "błędną" rurę ze żwiru, uprzątnął (częściowo) pobojowisko nad strumykiem.
Dziś dość mocno posunęliśmy się do przodu z pracą - z odsieczą przybyli znów niezawodni sąsiedzi oraz szwagier i kuzyn
Sąsiad połapał spadki, z racji wykonywanego zawodu poszło mu ekspresem. Jedna drużyna walczyła z dolną częścią drenażu, druga przebierała ziemię i zasypywała doły.
Drugiego dnia tak wyglądała część rowu w dolnej części. Po 2 słonecznych dniach, gdy nie spadła kropla deszczu. Na zdjęciu widzimy kawałek korzenia, bednarkę i... kabel z prądem, który dzień wcześniej udało nam się przerwać koparką
Na szczęście panowie z energetyki pojawili się po niecałej godzinie - wszyscy byliśmy w szoku!

W blasku słońca chłopcy pracowali, aż się kurzyło:

Wyłożona geowłóknina, zabezpieczająca dziurki w rurach drenażowych przed zatkaniem:


Na dno rowów warstwa piasku, na to wyłożona geowłóknina, żwir, na warstwę żwiru wykładamy rury, przysypujemy jeszcze warstwą żwiru i zawijamy jak bobasa:

Kupeczka kamyczków uzbierana obok podjazdu - dziś już urosła chyba trzykrotnie:

Walka w strumyku:

Nieszczęsna część z rurą, którą musieliśmy wymienić, na szczęście przysypana ziemią tylko w krótkiej części:

I zdjęcia z dzisiaj:
Tu ta sama dolna część, żwir już wyrzucony z rowu, nieszczęsna rura wyrwana. I moi niezawodni sąsiedzi, bez których cała zabawa w drenaż prawdopodobnie nigdy by się nie wydarzyła:

Wykładamy rurę drenarską:

Ujście:

Widok na ogród - pewnie tego nie widać, ale zniknęły już 3 wielkie kupy ziemi:

Zbliżenie. Więcej kamieni czy ziemi?

A na komarzycy wypatrzyłam kwiatki:

W poniedziałek byłam pewna, że rdest auberta zakończy żywota. Wydawało mi się, że rośnie idealnie w miejscu, gdzie koparka będzie musiała się przekopać. Na szczęście centymetry ochroniły go od zagłady. Moja radość była podwójna, gdy wypatrzyłam na nim... kwiaty? Teoretycznie nie powinien teraz kwitnąć, ale sezon mamy szalony:

Na jednej z rabat, pomiędzy jednym pobojowiskiem a drugim kwitnie ciemnoróżowy marcinek z żółtym oczkiem:

W innej części pobojowiska:

Jedna z ładniejszych chryzantem - rosła od maja do września w donicy i tylko dzięki temu nie padła:

Kolejna kwitnąca:

Mam nadzieję, że w przyszłym roku trochę się rozrosną
Od poniedziałku czeka nas wywożenie niezdatnej do zastosowania w rowach drenarskich gliny, po uprzednim przebraniu z kamieni. Na szczęście sąsiad ją wykorzysta i na szczęście mamy do niego z górki
Choć to marne pocieszenie, bo taczek do wywiezienia będzie chyba ze sto
Rozpisałam się, ale może ktoś kiedyś skorzysta z mojej obszernej relacji drenarskiej
Pozdrawiam Was ciepło
Annes77, sweety, Dorotko, Kasiu, Ewelinko, Sabinko
W poniedziałek zaczęliśmy, a dziś jeszcze końca pracy nie było widać.
Wtorek rozpieścił nas pogodą podobnie jak poniedziałek. Dokończyliśmy (tak nam się wtedy wydawało) główną część pracy - wysypanie piachu na dno rowów, wyłożenie geowłókniny, żwiru, rur drenarskich i nawet częściowo przysypać doły tym czymś, co szumnie nazywamy ziemią. Przekopaliśmy się z rurą do strumyka, na koniec pracy M. z sąsiadem skrzętnie, niczym zdunowie zalepili gliną i kamieniami powstałą dziurę.
Środa przywitała nas deszczem, co jak się później okazało, było dla nas zbawienne. Załamana powstałą po deszczu w ogrodzie breją, długo nie mogłam zasnąć. Myśli krążyły po głowie, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w żwirku w najniższej części drenażu po niezbyt obfitym opadzie stoi woda. I nagle doznałam olśnienia...
Szkoda, że nie wpadliśmy na to dzień wcześniej, ale z drugiej strony na szczęście żwir w tej części nie był jeszcze przysypany. Dzięki Ci, Panie za ten środowy deszcz!
W czwartek również mżyło, więc za dużo nie zrobiliśmy. Poza tym przyszły róże z Rosarium i trzeba było pojechać do Mamy je posadzić. Wczoraj sami z M. skrzętnie przebieraliśmy mokre kupki z kamieni. Wierzcie, że to mało przyjemna robota, nasza ziemia lepi się do rękawic jak kiepsko wyrobione ciasto, a kamieni w ziemi więcej niż samej ziemi
Dziś dość mocno posunęliśmy się do przodu z pracą - z odsieczą przybyli znów niezawodni sąsiedzi oraz szwagier i kuzyn
Drugiego dnia tak wyglądała część rowu w dolnej części. Po 2 słonecznych dniach, gdy nie spadła kropla deszczu. Na zdjęciu widzimy kawałek korzenia, bednarkę i... kabel z prądem, który dzień wcześniej udało nam się przerwać koparką

W blasku słońca chłopcy pracowali, aż się kurzyło:

Wyłożona geowłóknina, zabezpieczająca dziurki w rurach drenażowych przed zatkaniem:


Na dno rowów warstwa piasku, na to wyłożona geowłóknina, żwir, na warstwę żwiru wykładamy rury, przysypujemy jeszcze warstwą żwiru i zawijamy jak bobasa:

Kupeczka kamyczków uzbierana obok podjazdu - dziś już urosła chyba trzykrotnie:

Walka w strumyku:

Nieszczęsna część z rurą, którą musieliśmy wymienić, na szczęście przysypana ziemią tylko w krótkiej części:

I zdjęcia z dzisiaj:
Tu ta sama dolna część, żwir już wyrzucony z rowu, nieszczęsna rura wyrwana. I moi niezawodni sąsiedzi, bez których cała zabawa w drenaż prawdopodobnie nigdy by się nie wydarzyła:

Wykładamy rurę drenarską:

Ujście:

Widok na ogród - pewnie tego nie widać, ale zniknęły już 3 wielkie kupy ziemi:

Zbliżenie. Więcej kamieni czy ziemi?

A na komarzycy wypatrzyłam kwiatki:

W poniedziałek byłam pewna, że rdest auberta zakończy żywota. Wydawało mi się, że rośnie idealnie w miejscu, gdzie koparka będzie musiała się przekopać. Na szczęście centymetry ochroniły go od zagłady. Moja radość była podwójna, gdy wypatrzyłam na nim... kwiaty? Teoretycznie nie powinien teraz kwitnąć, ale sezon mamy szalony:

Na jednej z rabat, pomiędzy jednym pobojowiskiem a drugim kwitnie ciemnoróżowy marcinek z żółtym oczkiem:

W innej części pobojowiska:

Jedna z ładniejszych chryzantem - rosła od maja do września w donicy i tylko dzięki temu nie padła:

Kolejna kwitnąca:

Mam nadzieję, że w przyszłym roku trochę się rozrosną
Od poniedziałku czeka nas wywożenie niezdatnej do zastosowania w rowach drenarskich gliny, po uprzednim przebraniu z kamieni. Na szczęście sąsiad ją wykorzysta i na szczęście mamy do niego z górki
Rozpisałam się, ale może ktoś kiedyś skorzysta z mojej obszernej relacji drenarskiej
Pozdrawiam Was ciepło
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Kawał dobrej roboty
Miejmy nadzieję, że już na wiosnę przekonasz się, że wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku. Dość zabawnie wyglądają wykopy, zgrabnie omijające Twoje rabatki
PS/A zawartość ziemi w ziemi
u Ciebie jest i tak większa niż u mnie
Tyl;e, że drenaż u mnie naturalny...
PS/A zawartość ziemi w ziemi
- dorotka350
- -Moderator Forum-.

- Posty: 5520
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Ogrodowe zacisze Mandragory - cz. 4
Dobrze, że wpadłaś na to z " tą rurą bez dziurek " bo cała robota poszłaby na marne...a tak to wykonaliście wszystko co trzeba i będziesz miała już odwodnienie działające prawidłowo
Super masz sąsiadów
... a kamieni faktycznie cała masa 
Super masz sąsiadów

