U mnie sezon pomidorowy jeszcze trwa (jestem tym bardzo zdziwiona bo zimno) - ale pewne podsumowania można już zrobić.
Od wysadzenia krzaki były pryskane OW, MW i HT. W różnych konfiguracjach, bo pomidory mam zarówno w gruncie bez osłony, w gruncie pod daszkiem foliowym i w wiadrach na tarasie bez żadnej osłony przed deszczem.
ZZ pojawiła się na początku lipca na krzaczku black cherry - szybko postępowała więc zastosowałam oprysk Ridomilu i Curzate na pomidory rosnące pod daszkiem i obok w gruncie. O pomidorach w donicach zapomniałam.
Po tym oprysku z powrotem pryskałam już tylko OW i HT co tydzień wszystkie.
Na dzień dzisiejszy wyrwałam dwa krzaczki bo nie miały już pomidorów
Pozostałe są zielone a najwcześniejsze zaczynają żółknąć ze starości

U mojej mamy, która też dobrowolnie stosowała preparaty nowej generacji zz wystąpiła dopiero teraz na jednym krzaczku na łodydze - ale że pomidorki już jej się kończą więc problemu nie ma.
U sąsiadów pomidorów już nie ma od jakiegoś czasu - najbliższa która sadzonki dostała ode mnie pod koniec sierpnia musiała wszystko posprzątać.
Reasumując:
Mój pierwszy sezon pomidorowy okazał się być sukcesem - na pomidory już nikt w domu patrzeć nie może, nigdy w życiu nie zjedliśmy tyle pomidorów.
Preparaty według mnie zadziałały, ochroniły przed zz uprawę.
Co do pozostałych roślinek czasem traktowanych tymi preparatami nie zauważyłam specjalnych efektów jedynie lubczykowi jakby pomógł OW - od początku sezonu mi choruje - liście robią się brązowe i usychają - ale zauważyłam że liście młode spryskane OW rosną i nie chorują. Ale ja jestem laikiem ogrodniczym więc może to tylko przypadek
Tak więc wielkie dzięki za takie pomysły

i proszę o więcej (zwłaszcza na ślimaki

)