Mam Champagne Cherry i jestem nim zauroczona.
Malutkie, słodziutkie, blado żółte i po prostu przepyszne.
Skórka nie jest cieniutka, ale też nie gruba czy twarda, łyka się jak cukiereczek. Nie pęka wcale, nawet po ostatnich obfitych deszczach. Po prostu ideał.
Niezaprzeczalnym atutem jest też że jako jedyny nie ma dosłownie żadnych oznak zarazy ziemniaka a rośnie jak chce, chyba na 10 pędów. Wygląda jakby tam rosło kilka krzaczków, taki gąszcz się zrobił.

Posadzę za rok co najmniej 5 krzaczków, wnuczka też za nim przepada, tydzień temu objadła mi wszystkie jakie znalazła.

Nasionka zaraz zacznę dłubać na akcję.