Napracowałam się, nie powiem, pogoda sprzyja, jak rzadko, więc... przesadziłam dziś kilkadziesiąt roślin, w tym róże, a to dopiero początek.
Odpowiadając na Wasze wpisy, trochę się po różach przejadę...
Gajowa, masz zaklepane. Ale z mojej wiedzy wynika, że Frau Druschki wielkoludem nie jest, według źródeł osiąga metr na metr.
Dzięki, że w pokojach widzisz zielone
Abraham Darby, nareszcie kwiat normalnej wielkości, a nie usmażony wyskrobek...

Cześć, Ruda, skoro kotek tak się tym kwiatkiem interesuje, to musi być kocimiętka!
Alexandra Princess de Luxembourg, wytworne kwiaty na wielkim krzaku. Bardzo dobrze rośnie i powtarza kwitnienie, w odróżnieniu od A Shropshire Lad, który uparcie stoi i nie ma zamiaru kwitnąć ponownie. Zagapił się, czy co...

Szkoda, Fraszko, że zdjęć z Oxfordu nie ma. Napatrzyłam się na to miasto oglądając serial kryminalny "Inspektor Morse". Polecam.
Nie umiesz robić zdjęć? Nie wierzę...
Clair Marshall, bardzo sympatyczna różyczka Harknessa, ostatnio lubię kwiaty w tym kolorze.
Jak na takie maleństwo kwitnie całkiem-całkiem.

Witaj, Krysiu, towarzyszko niedoli spowodowanej suszą. Szmer kropel deszczu, to teraz dla mnie najpiękniejsza muzyka. Ale świdośliwę musiałam wyciąć, uschła na amen
PS. Kocionki(spolszczone przeze mnie, rusycystę, rosyjskie słowo) są wzruszająco piękne, ale broją, jak najęte!
Wielkokwiatowa Big Purple, na którą namówił mnie pan Ćwik, ma piękny kolor i fajną budowę kwiatów, ale pełnej formy jeszcze nie osiągnęła.

He, he, Lisico, przewrót pałacowy bez pałacu
Rozy faktycznie hamują moje jakże niewczesne zapędy modernizacyjne. Każdy rozsądnie myślący ogrodnik poczekałby spokojnie do jesieni. A mnie nosi na łopacie już po pierwszym deszczu. Głupio, co!
Już lepiej latać za dziewczynkami na rowerkach i czytać o kotach...
Munstead Wood, cóż to za piękna róża


Wandeczko
Tyle tylko, że większość osób na forum marzy o buszu w ogrodzie. Zapędy w kierunku uspokojenia i uporządkowania form, kształtów i kolorów wykazuje niewiele osób. Ciekawa jestem, jak Ci to wyjdzie. Ale, że zielone pokoje tak łaskawym okiem widzisz - dzięki serdeczne. Ja takim patrzę na Twój ogród.
Marie Antoinette, śliczne jednoroczne maleństwo. Na pewno pod gilotynę jej nie oddam

Ot, mądrze mówisz, Ana! Przeczytawszy Twój wpis złapałam za łopatę i od razu dramatyczne odkrycie: na Madame Knorr w miejscu szczepienia odkryłam narośl wielkości orzecha włoskiego!
Znalazłam na ten temat wypowiedź Deirde. Cytuję, ku przestrodze:
Czynnik chorobotwórczy - bakteria Agrobacterium tumefaciens - choroba kwarantannowa - normalnie powinna występować tylko w szkółkach i róże porażone nią powinny być wycofane ze sprzedaży.
Niestety w handlu można spotkać róże porażone.
Bakteria wnika do korzeni przez uszkodzone tkanki, powoduje nadmierny rozrost tkanek które tworzą narośle - guzy przypominające kształtem mózg. Mogą one mieć średnicę kilkudziesięciu centymetrów. Guzy powstają na szyjce korzeniowej, korzeniach i w mniejszym stopniu na pędach. Najgroźniejsze są guzy na szyjce korzeniowej. Początkowo guzy są jasne - później stają się brązowe i twarde, potem rozpadają się i zarażają ziemie. Wiosną na zarażonych krzewach tworzą się nowe guzy. Krzewy zarażone słabo rosną i kwitną, z czasem mogą zamierać. Chorobie sprzyja zarówno susza jak i gleby podmokłe i ciężkie. Najlepiej, jeśli zauważymy guzy na korzeniach - krzewy palić - jeśli są to starsze krzewy, a jeśli młode możemy je reklamować w szkółkach. Guzy też tworzą się na różach szczepionych.
Natychmiast różę wywaliłam, ziemię wybrałam, dołek odkaziłam miedzianem i tym sposobem, w ciągu ostatniej doby z mojego stanu róż ubyła jedna.
Tak wygląda miejsce, z którego odpadł guz:

Ana, dzięki, że mnie skłoniłaś do czynu. Dzięki Tobie zapobiegłam dalszemu zakażaniu gleby.
PS. Obwódki z bukszpanu, to mój ostatni fioł...
Dla Ciebie różyczka, której nie masz, a szkoda. Avalon


No, widzisz, Lisico, jak się Ana przysłużyła różanej rabacie! A jedną z przyczyn tego różanego draństwa wymienia się suszę!!! Przesadziłam dziś cztery, ale tylko Mme Knorr była zarażona.
Kolejna wielkokwiatowa, a jaka zachwycająca - Kronenburg.

Jagódko
Wiesz, ochłodziło się do 20 stopni i dwa razy (sic!) w ostatnich dniach spadł deszcz, więc po dwóch miesiącach nicnierobienia z powodu obezwładniającego upału wszystkiego się chce!
Ślimaków mimo suszy mam mnóstwo, ale używam niebieskich granulek, bardzo skutecznych. Polecam. Znów ma padać u Was, co za los...
Rosenfee, bardzo dobrze sprawowała się w donicy, ale dziś wylądowała na rabacie.


Cześć, Pepsi, masz rację, ktoś musi stać na straży chaosu
Z samymi porządnickimi byłoby nudno. Ale wiadomo przecież, że jakby się ogrodnik nie starał zaprowadzić ład, to rośliny zawsze się spod linijki wymkną...
Parky, piękna, mimo wygryzionych przez gąsieniczki liści.

Justynko, charakter ogrodu musi zostać: u Ciebie "rozczochrany", u mnie zielone pokoje.
Ale wewnątrz tego, co sobie założyłyśmy, musi się coś dziać. Róże - tak, nawet pojawią się nowe...
Iryski zaklepane
Mme Victor Verdier, wspaniała, duża, malinowa, chętnie kwitnąca róża.

He, he, nie martw się, Marysiu, nie zgubisz się w pokojach
PS. Cieszę się, że wiąz rośnie. Ale możesz się zdziwić, on wcale nie jest karłowy!
Świeżych róż zabrakło, ale mam dla Ciebie ostatnią faworytkę - werbenę patagońską.

A dla wszystkich podglądających i podczytujących kobea, kłosowiec i zawilec.















