Justuś - ani się obejrzysz, a cie zarośnie

Moja co prawda na czas kwitnienia uspokoiła się trochę, ale kwitną ostatnie dwa baldaszki, na raz kwitły maksymalnie 4, w dzień słabo ją było czuć, ale po zmroku - zastanwiałam się czy jej nie przenieść do innego pomieszczenia

Nie żeby nieprzyjemny zapach, ale dość intensywny
Fraszko - oj tak, sporawa, choć jak już pisałam, na czas kwitnienia przystopowała, jednak już przekwita, a kolejne pypcie są mini rozmiarów. Także ciekawe czy ruszy w najbliższym czasie. Choć wolałabym, żeby nie rosły jej o tyle pędy na długość co mogłaby sie coś na nich zazielenić, bo jeśli nie zasuszone są młode wyrostki listkowe, to tkwią w miejscu i takie są spore kawałki pędów. Na zdjęciach ma jeszcze drabinkę 90-tkę, ale jako, że złamała się z jednej strony przy ziemi, no i z racji ciężaru opierała się o szybę, dostała nową doniczkę (jedna wielka masa korzeni, wyłaziły już dołem, w doniczce jakieś resztki ziemi - zeżarła ją, czy co ?

I nową drabinkę, 120cm - operacja się udała, pacjent mam nadzieję, że przeżyje

Większej drabinki nie dostanie ;)
Marysiu, elciu - dziękuję za pochwały

Kolorek kwiatuszków ładny, strasznie mi się jeszcze podobają te odmiany z niemal czarnymi kwiatostanami, jednak nie chcę kolekcjonować hoi o niemal identycznych liściach (no może jak będę miała więcej miejsca

Największy baldaszek miał blisko 40 kwiatuszków
Agnieszko - śliczne to one może nie są, rosną strasznie wolno, bo je mocno przysuszam czasem a i żadnego żarełka (czytaj nawozu) nie dostają ;) Dawno ich nie pokazywałam, a wolnej chwili postaram się zrobić im jakąś mini sesję
