Olu - zobaczysz, ruszy i Twoja

Moja pubicalyx to mniej więcej roczna roślinka, w lipcu 2013 dostałam ukorzenioną, 6-węzłową sadzonkę, dorobiła do zimy kilka liści, a w styczniu jak ruszyła z kopyta - najpierw 1 pęd, potem zaraz drugi, pierwszy jak zawinęłam to zaczął zasuszać coś młode liście i już pare węzłów łysych jest, ale nie zasuszyl do tej pory stożka wzrostu. Na tym pierwszym pędzie postanowiła się puścić w kilku miejscach. Odkąd zaczęła kwitnąć to przystopowała mocno ze wzrostem ;)
Mam problem z moją H. wayetii - jest u mnie równy miesiąc, rośnie w tym w czym przyszła - nie przesadzałam jej, rośnie w jakimś włóknie kokosowym czy czymś takim. Miała wtedy całkiem sucho, zrobiłam jej prysznic, od tamtego czasu parę razy podlewałam normalnie. Rośnie na parapecie południowym (w sumie to zawieszona na karniszu), niczym nie osłonięta przed ostrym słońcem przez pół dnia jeśli nie zaciągnę rolet. W ostre upały jakie były niemal cał czas nie licząc kilku dni niepogody, podłoże przesychało prawie na wiór w ciągu max 4 - 5 dni. Patrzę, że młode liście troche pomarszczone - look do korzeni, a tam całkiem sucho, więc podlewam. Wczoraj było tak samo i podlałam, jednak rano liście na szczytach paru (nie wszystkich pędów) były dalej pomarszczone jak wczoraj, a chwilę temu do niej zaglądam - jeszcze gorzej pomarszczone i więcej, ale nie najstarsze(od korzeni) tylko te od czubka pędu, idąc w stronę korzeni. Grzeje dzisiaj niemiłosiernie, oczywiście jej nie przysłoniłam nic wcześniej.
Liśćie nie żółkną ani nic, tylko marszczą się od czubka pędu, w stronę starszych. Więc to chyba nie wskazuje na zalanie raczej? No i zasusza mi młode wyrostki listkowe troche na nowych pędach ;/