amster pisze:W tym roku nie będzie nowych fuksji. Skupiłem się na Pelargoniach Regal przede wszystkim.
I jak udało się skupienie Tomku?
Śledzę posty pelargoniowe na forum i tak trafiłam do Ciebie.Liczyłam na piękne zdjęcia,będą?
Wynik uprawy koleusa bardzo ciekawy,jednak nie sądzę,by udało się poprowadzić jego formę pienną wyżej niż 20-25 cm.
Kwitnienie natomiast można stymulować fizycznie czyli wyłamywać - wyskubywać zaczątki wiązania się kwiatu.
Sam efekt,jaki osiągnąłeś budzi moje wielkie zainteresowanie.
Skupienie się udało, do tego mialem przezimowane 2 sztuki z zeszłego roku i dwie zeszłoroczne sadzonki. Bajecznie to wszystko kwitło na parapetach południowych jeszcze do zeszłego tygodnia. Niestety ja byłem bardzo w tym czasie zajęty więc poza obsługą techniczną nie znalazłem już czasu na zdjęcia. A ostatnia burza zrobiła w nich wszystkich spustoszenie. Niestety teraz większość stoi z pojedynczymi kwiatami i nie wyglądają za ciekawie. Mowa tu o 30 donicach pelargonii z grupy Regal.
Pozostałe, głównie Zonale, Tulpbloeming, Rosebud i kilka Stellar jakoś uchowały się w czasie burz, ale załatwiły je nadmiarne opady. Kwiatostany w połowie zamoknięte i przegniłe. Też nie wyglądają za ciekawie.
Kompozycja w dużych misach razem z fuksjami i tygrysówką musiała ze względu na remont budynku wylecieć za płot... nie dosłownie, ale niestety tam też dopadła je burze. Obecnie zostały same liście, Pozostaje więc czekać na drugi rzut kwiatów, tyle, że u Regali chyba już nie będzie, bo w sierpniu chciałem sadzonki porobić.
Moje koleusowe drzewko prowadziłem zimą. Czysty przypadek... jesienią nastawiłem do ukorzenienia sporo sadzonek, ta jedna akurat tak ładnie rosła na wprost, że postanowiłem spróbować. Przez zimę sadzonka urosła na wysokość ok 40cm i wówczas, podobnie jak wiele innych zaczęła kwitnąć. No i to niestety był koniec wzrastania w górę. Korona początkwo była niezbyt ciekawa, ale właśnie poprzez częste uszczykiwanie kwiatów i pędów ładnie się zagęściła. Była już prawie ładna kula, kiedy któregoś dnia znalazłem go na podłodze z odłamaną praktycznie całą jedną połową. W sumie chyba na dobre to wyszło, bo kula nie za bardzo mi się w tym miejscu mieściła. Teraz jest bardziej płaski, więc swobodnie okno mogę otwierać. Całkiem ładnie to wygląda i może w tym tkwi tajemnica by tak prowadzić sadzonki w sezonie zimowym by uniknąć wczesnego kwitnienia. Z odłamanej części chciałem zrobić podobne drzewak, ale tuż po puszczeniu korzeni w wodzie i przesadzeniu do ziemi pokazały się na szczytach kwiaty. No i tyle było ich wzrostu.
Na stronach Dimetris zlokalizowałem nazwy moich lidlowych sinningii i myślę, że nie mylę się co do ich identyfikacji. Mam zaszczyt zatem przedstawić :
Zakwitła też jedna z Tigrin, rzekomo jest red, ale w rzeczywistości jest bardziej pink... Na razie jednak traktuję ją jako red, tym bardziej, że kwitnie też już blue, która bardziej mi wygląda na burgundy. Chyba, że red to burgundy, a burgundy to blue Wydaje się to strasznie skomplikowane.
Ze zdjęciami burgundy/blue na razie się wstrzymuję, bo kwiaty nie w pełni jeszcze się rozwinęły.
Najpierw zachorowałeś na fuksje i pelargonie, potem skrętniki, teraz gloksynie
Teraz w kolejce czekają fiołki i hoje
Zdjęcie tej ostatniej - cudowne kropeczki
Gloksynie były wcześniej niż Skrętniki. Tylko bardzo trudno je zdobyć. To co można kupić w handlu jest tylko małą namiastką tego jakie odmiany hodowane są za granicą. Wierzcie mi, są obłędne. Muszę się tylko nauczyć lepiej je zimować i ogólnie obsługiwać. Zbytnio mi powybiegały na wiosnę przez co nie są zwarte. Fiołki i hoje raczej mnie nie ruszają. I całe szczęście