Jak się macie Przyjaciele Forumowicze!
Jak Wam minął dzionek, bo mnie na nic-nie-robieniu. Wczoraj odbyło się karczowanie pozostałości po starych ligustrach i mimo, że to nie ja pracowałam piłą mechaniczną, zmęczyłam się okrutnie samą asystą

. A dziś pół dnia przegadałam z Basią przy kawie, ze zdumieniem odnotowawszy, że te partie ogrodu, rośliny i ich zestawienia, które skrytykowała moja siostra, podobały się Basi

. Ot,
de gustibus...
Basia poszła, a nic-nie-robienie opanowało mnie na dobre. Jakiś taki przymulający spadek ciśnienia, czy co?
A cała górna półka czeka na rekonstrukcję. Okazała się pustynią, która mimo podlewania wykańcza jedną roślinę po drugiej. W celu uzyskania poprawy trzeba tam wymienić ziemię i większość roślin na znoszące ekstremalne warunki. I to jest materiał do przemyśleń..., jak u Stirlitza

.
Te pozostałości po ligustrze prawie zabiły płaczący modrzew i dwie kocimiętki.
To była chyba ostatnia taka zawalidroga. Teraz tylko dobrze pomyśleć, co tam posadzić...
Oznajmiam też wszem i wobec, że do wzięcia jest różowa wajgela i lilak Meiera Palibin, które oddam w dobre ręce.
Jagódko, rozumiem Cię, mnie się też zrobiło trochę za słodko, za różowo... Potrzebny jest jakiś pieprzyk, coś bardziej wyrazistego.
A
Avalon (moim zdaniem) powinien być w każdym ogrodzie różą obowiązkową, i bynajmniej nie na wcisk

, a na honorowym miejscu.
Gdybyś była bliżej, można byłoby coś wspólnie uszyć...
A róże chyba i teraz można nabyć.
Dedykuję Ci osobnika, który biegle posługuje się nitką, a w dodatku pięknie się wpasował w kolor kwiatka.
Pepsi, daruję Ci ten zwrot uczuć

.
Princess Diana to pierwszy mój powojnik tego typu i szczególnie cieszy.
A to kolejny udany,
Fujimusume, ale rośnie w ciemnym kącie i wspina się po sośnie.
Ewo, naprawdę nie widać w ogrodzie róż? Ja mam wrażenie, że widać je nawet z kosmosu

.
O wypożyczalni jeży nic mi nie wiadomo.
Justynko, odliczam z Tobą...

, ale widać, że ze mnie matematyk , jak Szymon Patyk

.
He, he,
Ana, żebyś wiedziała, że dałam się uwieść harknessowskim falbankom

. A zaczęło się od
Avalona. Czyżby jakiś elektryczny anioł stróż czuwał nad Twoimi różanymi zapędami?
A tu dla Ciebie
Mme Knorr w całej okazałości.
O,
Pel, jak trafnie je określiłaś:
luksusowe róże. Takie właśnie są.
A Ty się też kiedyś takich luksusów dorobisz, jeśli zechcesz, kiedy przestaniesz walczyć z przeciwnościami i osiądziesz w jakimś zielonym zakątku na dobre.
Dla Ciebie wyjątkowo luksusowy
Eden, 14 pączków na jednej gałęzi.
Dość masz falbanek,
Marysiu? Nie pasują Ci do wsi

?
No i lubisz koty w workach

, ja nie.
No to, żeby nie było, że w kółko tylko róże, dla Ciebie śliczna, delikatna lnica.
Tylko czy Ci będzie pasowała

?
Elwi, w żadnym wypadku nie poddawaj się chandrze, stanowczo Ci zakazuję. Róże przecież można poprzesadzać, a nawet robić to wielokrotnie do oczekiwanego skutku. Chyba nie ma ogrodnika, któremu by się skomplikowana kompozycja na dużej rabacie udała bez poprawek. Moja przyjaciółka Basia dziś się wyraziła tak: że też Ty tak często wszystko zmieniasz. I przypomniała mi, gdzie rosły niektóre rośliny 5, 7, 10 lat temu

.
Cream Abundance spisała się nieźle. Trochę wiotkie ma gałązki, ale to jej pierwszy sezon. Za to kwiaty ma piękne i trwałe. Fajna róża

.
A chwasty rosną tylko tam, gdzie nie ma kory...

.
Dla Ciebie w drodze wyjątku rabata bez róż i mysie uszka.
Marysiu - Ambo 
, nie martw się,
Szuwarek nie jest pamiętliwy.
A pisząc o strzale w kolano właśnie to miałam na myśli, że wobec ogrodu Madzi, który podziwiasz, jakby umniejszasz znaczenia Twojego.
Jest farba, to maluj, a ja zaczynam wybieranie szablonów.
A w prezencie ismena ocalała po ataku ślimaków - golców i cienista rabata.
Misiu,
Alan Titchmarsh to prezenter angielskich programów ogrodniczych i autor wielu książek o tej tematyce, a przy okazji uroczy człowiek.
Dziś zadedykuję Ci jednak różyczkę angielką,
Graham Thomas, żółciutką i optymistyczną.
Wandeczko 
, witaj! Pamiętam Twoje oburzenie na róże, które pewnej zimy masowo Ci wymarzły i na które na serio się obraziłaś. Ale Ci przeszło i teraz znowu Cię cieszą, mimo zachodu, jakiego wymagają. I to jest fajne, że wszystko można sobie odtworzyć i znów mieć radochę.
Dla Ciebie zestaw biało - czerwony,
Artemis i Ascot.
Dobrze mówisz,
Sosenko, grunt to właściwie ustawić sobie w życiu priorytety

. Róże nie zające, nie uciekną... Dziecko jest najważniejsze.
Żeby Cię już nie szczuć różami - białe dzwoneczki i żółta naparstnica.
Barabello, to dobre pytanie,
gdzie Ibra?
A bo ja wiem? Lata gdzieś, jak diabeł po sośnie...

.
A jak już jest, to takie wyprawia brewerie.
No i, tradycyjnie, dla cichych, skromnych i nieśmiałych, zielone pokoje o zachodzie słońca.
Pa, pa - Jagi