Dobry wieczór!
Meczy ciekawych nie było, pogoda do kitu, a wątki sobie cały dzionek drzemały...

.
Ja natomiast przeczytałam reportaż z ogrodu jednego z najsłynniejszych projektantów,
Pieta Oudolfa, którego znakiem rozpoznawczym są ogrody zbudowane z łanów falujących traw i niewielu niewyszukanych preriowych bylin w ponurych buraczkowych kolorach, bo dla niego nie kolor i kontrast, lecz struktura i forma roślin są podstawą kompozycji.
Nie ma w jego ogrodach popularnych tzw. angielskich rabat, no bo kto by chciał podziwiać bez końca róże i bukszpany (
). "Można mieć piękne okazy roślin i nieudany ogród".
I co Wy na to, miłośniczki róż i bukszpanów?
W moim ogrodzie róże rozsiane są wszędzie, jak rodzynki w cieście. Tylko w niektórych miejscach sypnęło mi się nieco za dużo

. Ale ciasto zrobiło się bardzo smakowite...
Justi 
, po jakich orbitach Ty się obracasz i gdzie wątek? Nie chwalisz się swoim ogrodem, jak mam to rozumieć?
Dobrze, że wspomniałaś o różach, bo myślałabym, że rudy kot całkowicie zawłaszczył sobie uwagę moich gości. Ale skoro dojrzałaś jakieś rośliny, to jeszcze nie jest tak źle

.
Kombinuję, przesadzam, dosadzam i otwarcie mówię, że w ogrodzie wyżej wspomnianego mistrza zdechłabym z nudów

.
Jedna róża skończyła kwitnienie, wiele się jeszcze czai, a niektóre zaczynają, np.
A Shropshire Lad.
Misiuniu kochana, wiedziałam, że na Ciebie mogę liczyć, że będziesz bronić, jak lwica moich praw

. Dziękuję z serca

.
Nie dziwię się, że falbanki
Mariorie Marshall wpadły Ci w oko jako Prawdziwej Damie! Muszę zrobić więcej zdjęć tej róży, żeby Cię kusić dalej.
A tych kropek nie możesz przeboleć

.
Tym razem zadedykuję Ci powojnik
Princess Diana, jeden z nielicznych, który mi się
latoś udał.
Marysiu,
Ślusarek 
? A
dyć on
Szuwarek 
.
Do
Madzi możesz mnie zaprowadzić. Zobaczę jej włości z przyjemnością, choć nie jestem pewna, czy nie strzelasz sobie w kolano tą propozycją

.
A Fidela odbierz, choćby szablą!!!
Dla Ciebie dzwonek Poszarskiego w niebanalnym kolorze i rozkoszny
Szuwarek.
Jagódko 
, do niedawna sama bym róży w kolorze
Mariorie nie kupiła. Ale muszę czymś przygasić dominującą czerwień
L.D. Braithwaite'a i Ascota, stąd brzoskwinie, morele i łososie

. Ale że to urocza różyczka, to fakt.
Ach, jak żal Twojej
Baronesse 
. Widać smakowała myszowatym

. Sama bym ją zjadła, taka smakowita!
Wyrzuciwszy na kompost trzy wiadra przekwitłych kwiatów, zaczynam ją cenić jeszcze bardziej. Choć kompost wygląda bardzo atrakcyjnie, nie ma w nim ani jednego kwiatuszka
Baronesse 
. Ratuj ją, albo kup następną.
Tobie dedykuję
Cream Abundance z tej samej rabaty.
Porządkuję zielone pokoje w pocie czoła, bo lubię, kiedy ogród wygląda, jak spod igły. Tym się różni od dzikich, zarośniętych plenerów, które bardzo lubię oglądać takimi, jakimi je natura stworzyła, albowiem człowiek nigdy nie zdoła zrobić wiernej kopii naturalnego pejzażu. Skoro więc ogród, który według Alana Titchmarsha, jest najbardziej sztucznym tworem, to niech będzie przynajmniej tworem uporządkowanym.
A to najbardziej pożądany gość wobec plagi ślimaków bez skorupek

. Mam nadzieję, że apetyt mu dopisze.
Ciąg dalszy za chwilę - Jagoda