Witajcie Kochani wieczorową porą.
Sabinko dzięki Tobie wujek Gugle mi przypomniał, że w zeszłym sezonie, jesienią kupowałam maleńką sadzoneczkę takiego Cosia ze śmieszną czuprynką. Dziękuję, to chyba ona.
Dokończyliśmy układanie rozdroży ścieżkowych. Niestety nie zdążyliśmy ich zafugować suchym betonem. Może jutro? Na pewno jutro.

Już ja się o to postaram.
Pojawił się pierwszy kwiatek na Oberku. Jest maleńki ale jakże pełen uroku:
Niobe, co w zeszłym sezonie tak się na mnie pogniewał, że uwiądł calusieńki odbił w tym sezonie czterema pędami. Jednym strzelił od razu focha a dwa mi stratowali panowie przy wykopywaniu piwonii. Także ostał się jeden pęd. I kwietnie!
No i niestety moje podejrzenia się sprawdziły. Zamias Jackmanii mam kolejną Madame Julię Correvon. Nie jestem załamana tylko dlatego, że kupiłam w marcu Madame Julię i szaleje, że ho ho! Jest świetna! Ma krzepy co nie miara! Polecam każdemu. Mniej mi tylko do śmiechu gdyż pozazdrościłam
Jurkowi jego słynnego płotu i zrobiłam sobie swój własny

i Madame jest posadzona pod płotem jako pierwsza, za nią jest Hagley Hybrid (a że Biedrowy, to nie zdziwię się wcale jak i on okaże się Madame Julią) a za nim jest właśnie Jackmanii, co okazał się być Madame. A trzech Madame pod rząd na płocie to bym jednak nie chciała, mimo ich ogromnego uroku osobistego.
Rzekomy Lidlowski Jackmanii co okazał się M. Julią Correvon:
I zobaczcie proszę ile zyskał na urodzie Liguster jak dostał do towarzystwa groszek pachnący:
