Róża, którą wcześniej pokazałam, to raczej Książęcy Jubileusz, nie Księżniczka

, nie znam francuskiego ale nazwa zaczyna się od Jubile (z apostrofem nad e), a google tłumaczy to słówko jako "jubileusz". Dostałam tę różę w zeszłym roku od przyjaciółki, która odwiedziła mnie latem i zrobiła mi taki cudowny prezent. Kupiła ją w którejś szkółce w okolicy (mazowieckie), ale nie umiem powiedzieć gdzie dokładnie. Na etykiecie była tylko nazwa odmiany, bez nazwy szkółki czy adresu. Do końca sezonu rosła w doniczce a na jesieni przesadziłam ją do gruntu. Na razie nie mogę za dużo powiedzieć o sile wzrostu i odporności na choroby, ale wydaje mi się że nie jest szczególnie wrażliwa. Zimę przetrwała bez uszczerbku pod kopczykiem, no ale zima w tym roku była dosyć łagodna, złapała trochę czarną plamistość jednak choroba zatrzymała się na paru liściach (oczywiście oberwałam je i zrobiłam oprysk), a najważniejsze że kwiaty są odporne na deszcz i silny wiatr. Aniu, Wisienkowa, specjalnie dla Was jeszcze dwa zdjęcia zrobione dzisiaj

Maria
Jubile du Prince de Monaco
