Aniu!...zdziwisz się... naprawdę nie odczuwamy nigdy większej populacji komarów. W cieple, letnie wieczory. co roku siedzimy przy grillu...20 m od stawu i jest ich tyle, ile gdzie indziej.
Ja przyjęłam inna strategię ogrodową....nie dopuszczam do nadmiernego rozpanoszenia się chwastów...wolę częściej..to i lżej.
Teraz mi wszystko "pogmatwało " się przez długo trwające opady...a do tego atak lędźwi. Jeszcze dzisiaj ostatnie plewienie rabatek ...i jestem na prostej, by od poniedziałku zacząć od początku...
Trzeba wycinać przekwitnięte irysy, kosaćce syberyjskie ...a ma tego sporo.. Dobry pomysł , ja tez tak robię...po zllikwidowaniu jakichś grządek np. po sałacie, rzodkiewce..wysiewam kolejne warzywa na późniejszy zbiór. Dzisiaj po szpinaku wysieję ogórki, pietruszkę, która pozostawię na zimę i raszponkę . Zdecydowanie chwasty wtedy mają ograniczone możliwości 'panoszenia się "
Danusiu! ładnie wygląda , ale wszędzie trzeba użyć własnych rąk. Wierzby dekoracyjne , kręcone nad stawem rozrastają się w piorunującym tempie . Widoki wspaniałe ,a te śpiewy ptaków i ich wielka różnorodność, w tak ogromnym drzewostanie. Kos już nawet nie reaguje na naszą obecność w ogrodzie...Dzisiaj koncert żab...powalający a do tego codzienne 'kukanie' kukułki.
Po prostu sielsko...anielsko!
Ewuniu!....uwielbiam gotowanie...gdy w zasięgu ręki mam wszystkie warzywka ...do tego ekologiczne. Obok mam sąsiada, ktory uprawia kapustę i ogórki na większa skalę...serce pęka ,gdy widzę go niemal codziennie ...albo robi opryski, albo sypie nawóz
Sama chemia...
Na pewno wpadnę do Ciebie ....zobaczyć wytwory
