Donoszę, że przejechałam się na wieś i z powrotem, bo o ile rano było pochmurno, ale deszcz nie padał, o tyle zaczął kropić, kiedy stanęliśmy przed bramą i z minuty na minutę rozwijał się coraz bardziej...
Żeby więc jakoś wykorzystać przejażdżkę, zrobiłam parę zdjęć i zapakowaliśmy się z powrotem do samochodu. W drodze powrotnej dla poprawy nastroju zawadziliśmy o sklep ogrodniczy, gdzie nabyłam petunię do powieszenia w doniczce, dwa starce i dwa floksy szydlaste w dość żarówiastym kolorze i 3 tawuły w bardzo przystępnych cenach (po 5 zł); dwie
Goldflame i jedną zapomniałam jaką, muszę sprawdzić. Albowiem oświeciło mnie, że muszę posadzić jakieś krzewy jako tylne piętro rabaty bylinowej , która jest przed sosnami. I kupiłam sobie jeszcze kalinę, taką najzwyklejszą - nie wiem, jak dotąd mogłam jej nie mieć w ogrodzie!
Ze względu na pogodę zdjęcia nie są rewelacyjnej jakości, no ale są i trochę pokazują, co i jak.
Trochę widoczków ogólnych; widać wszędzie, jak bardzo rozrosły się róże.
To
Sebastian Kneipp, który ma dopiero drugi rok...w ubiegłym roku trudno było mi uwierzyć, że ma być potężnym krzaczorem...Ale teraz już to widzę i zastanawiam się, czy to miejsce będzie dla niego dobrze

A co tam - zawsze mogę poszerzyć rabatę
Kolejny różany potwór to
Mozart - zajmuje już całą rabatę przed gankiem i zasłania wszystko wokół.
No i mistrz powiększenia swoich rozmiarów w ciągu roku -
Stadt Rom. Niedługo opanuje całą rabatę.
Pozostałe róże też robią niezły busz - już bez wymieniania nazw
