Witam

Wróciłam z warzywniaczka, posiałam ogóreczki, bo dzisiaj Stanisława, posadziłam paprykę, bo już nadeszła jej chwila. Pomimo deszczu szału z wilgotnością gleby nie ma.
Jadziu - dziękuję

poszalej na zakupach kochana, a potem koniecznie się pochwal.Ja też miałam wpaść do ogrodniczego, ale przedtem wpadłam na chwilkę z córcią do sklepu z butami....i do ogrodniczego już nie zajechałam
Izuś - witaj, dawno Ciebie nie było

. Czy wiadomy bocian zadziałał w wiadomej sprawie? I ja też moje warzywa cenię najbardziej, bo wiem co jem
Marysiu - Masko - masz rację, odchwaszczanie, spulchnianie to podstawa. Dlatego codziennie muszę chociaż troszkę podłubać i powalczyć z chwastami. Lubię jak jest czysto, przejrzyście, do momentu...aż warzywa zaczynają być na tyle spore, aż robią naturalne zagęszczenie
Miłka - bez na pewno ma jakąś nazwę, ale ja jej nie znam

. Kilka lat temu wyrwałam kijek z opuszczonego pola i...w tym roku zakwitł. A ja też staram się siać przy jakimś kijku, ale moje przerwy w wysiewach poczynione zostały przez kreta i podejrzewam moje koty, chociaż mają zakaz tam wchodzenia ( szanują mój warzywnik). Mam z nimi umowę
Aniu - u mnie jest strasznie sucho

Padał dzisiaj deszcz, ale...szału nie poczynił. Siałam dzisiaj ogórki, to widziałam co się dzieje z glebą, musiałam uruchomić podlewanko. Tak, ścieżki i większe przerwy wykładam skoszoną trawką. Jestem z tego sposobu bardzo zadowolona. Po pierwsze - mam miękko w nóżki jak zdarzy się boso zapędzić, po drugie - ograniczam chwasty i to bardzo, po trzecie - trawka się rozkłada, użyźnia, po czwarte - wygląda schludniej, po piąte - zatrzymuje wilgoć.Ja jestem bardzo zadowolona z tego sposobu. Minimum pracy - maximum efektu.
Robercie - dziękuję
Miłego wieczoru
