Olu, witam serdecznie w moim wątku. Tak, jakoś napaliłam się na ten ogród, nie tylko ozdobny, ale i warzywny, choć są osoby, które pukają się w głowę. 
Z bakłażanami to wiem, że jeszcze niektórzy sieją. Swoje ostatnie nasionka też wrzuciłam w niedzielę do ziemi, ale na razie milczą, jak zaklęte.
Borówki to fakt, nie dałam torfu, po raz drugi już dałam.
A z kotkami tak już jest. My mieliśmy dwa, potem psa, teraz znów kot. 
Lobelie jakoś się trzymają. A jeśli chodzi o doniczki i ich ilość to pocieszam się tym, że mogę wywozić do nowego domu. Tam trochę więcej parapetów niż tutaj, a w tym roku to i podłogi są  

 .
Paulinko dziękuję bardzo 

.
Posiane roślinki jakoś sobie radzą. Zresztą nie mają wyjścia, skoro chcą żyć  

 .
 

Aksamitki wysokie 

.
 

Dalie z własnych nasionek 

.
 

Lobelie żyją 

.
 

Petunie radzą sobie, ale patrząc na ich ilości hurtowe to nawet jak któraś nie przeżyje to będzie mała strata  

 .
 

\
Szałwia 
 

Kalarepka - wczoraj wyjechała do nowego domu, bo tam jest zdecydowanie zimniej, a skoro tak lubi 

.
I na koniec dwie przyjaciółki - ostatnio dobrze się dogadują  

 .
 
