![Smile :)](./images/smiles/icon_smile.gif)
Poniżej szpadla to delikatnie powiedziane, korzenie sięgają nawet poniżej 1,5 m. Ostrożeń jest o tyle niebezpieczny, że oprócz rozmnażania wegetatywnego tak samo skutecznie rozmnaża się przez nasiona. Średnio roślina produkuje 4 000 nasion
![Shocked :shock:](./images/smiles/icon_eek.gif)
, ale w ekstremalnych przypadkach może to być nawet 40 000
![okul ;:154](./images/smiles/eek.gif)
*
A dodam jeszcze, że nasionko tego gatunku może zachować zdolność kiełkowania nawet do 10 lat. To jest spory problem. Jedynym wyjściem wydaje się niedoprowadzanie do wydania nasion przez chwast (jak napisałaś), ale tu jest kolejny problem bo nasiona wyposażone są w puch lotny i nawet jeśli się ich pozbyć z okolicy to mogą dostać się z dużo dalszych terenów.
Ale ostrożeń ma też innych wrogów! Jest pewien owad (
Urophora cardui), który żeruje na roślinie. Silnie hamuje przez to rozwój kwiatostanów i tworzy on galasy przez co utrudnia magazynowanie substancji zapasowych - czyli osłabia roślinę. Pożyteczna bestia
Jeśli chodzi o zwalczanie chemiczne to ostrożeń jest najbardziej wrażliwy gdy roślina ma 10-20 liści (niektórzy producenci środków ochrony roślin podają 10-15 liści). Wtedy można coś zastosować (Granstar Strong, Titus 25 WG, Chwastox Trio 540 SL, itd.). Środków jest dużo, na necie dostępne są pełne etykiety każdego środka więc bez problemu można coś wygrzebać. Osobiście spotkałam się też z postępowaniem podobnym jak przy perzu, czyli suszeniem zielska i paleniem go. Na pewno skuteczne, ale nigdy tego nie próbowałam. Jeśli ochrona chemiczna niekoniecznie przypada Ci do gustu to może warto rozejrzeć się za preparatami biologicznymi. Podobno są takie na bazie grzybów z rodzaju
Fusarium i
Sclerotinia.
Wyrywanie nowych pędów na pewno kiedyś osłabi chwaściora na tyle, że będzie ledwo zipał i kiedyś wreszcie padnie. Tyle, że to strasznie uciążliwe
![Sad :(](./images/smiles/icon_sad.gif)
A może masz możliwość zastosowania jakiejś ściółki (?) Podobno agrowłókniny są dość skuteczne na ostrożeń, bo przez korę czasami ponoć się przebija. Może żywe ścółki to też jakieś rozwiązanie(?)
Pozdrawiam
* [za Dobrzańskim 1999]