Wiem, że nie było mnie koszmarnie długo
Przekroczyłam wszelkie granice dobrego wychowania, ale chyba tego potrzebowałam...mam nadzieję, że teraz będzie już lepiej.
Zastanawiałam się od czego zacząć i padło na
kalatee.
Jestem z siebie ogromnie dumna, bo zima dobiega końca, a nie wykończyłam ani jednej rośliny
Bardzo lubię rośliny o ozdobnych liściach, ale właśnie w okresie zimowym z niektórymi (begonie rex) musiałam się pożegnać.
Jak widać na zdjęciach nie dość, że są w formie, to hurtowo wypuszczają nowe liście.
Poniżej są dwie niby, takie same odmiany, ale zauważyłam, że jedna roślina rośnie wolniej i ma większe liście na dłuższych łodyżkach, a ta druga bardzo szybko zagęściła się mnóstwem drobniejszych liści.
Na dodatek ma pokrój fontannowy, a tamta nie dość, że cały dzień stoi "na baczność", to jeszcze wieczorem zwija liście
Hmmm...a może jednak nie są takie same...
Przepraszam za jakość zdjęć, ale wyszłam z wprawy.
Co prawda latałam, jak głupia z doniczkami po domu w poszukiwaniu słońca, ale jak go znaleźć skoro za oknem ciemno i siąpi deszcz.
Dwie kalatee stoją na co dzień w łazience...ciemno...
...no i nie wyrobiłam na zakręcie, więc doceńcie moje poświęcenie
