.....witam ....chwaliłam się swoimi brzózkami a dzisiaj doznałam szoku zobaczyłam jakieś owady na nich....myślałam ze żółte liście to efekt suszy i mszycy które mieszkały do połowy lata na nich, ale to nie to.....może ktoś wie co to i jak to zwalczyć....
Jrśli niepokoją Cię te duże zółto-brązowe, to dla brzozy nie są niebezpieczne. To są szerszenie pobierające kallus z pęknięcia kory, który przerabiają na celulozę potrzebną im do budowy swoich gniazd. U mnie czynią to samo na dębach. Tych drobnych owadów nie potrafię rozpoznać.
W tej brzozie nie widać wielkiej dziupli, w której ewentualnie mogłyby zbudować gnazdo szerszenie. Kiedyś na strychu mojego domu wybudowały gniazdo kształtu ogromnej gruszki (odwrotnie podwieszonej) o pojemnośći nie mniej jak czterdzieści do pięćdziesięciu litrów. Do gniazda prowadził sześciometrowy tunel od różka wybitej szyby w okienku. Zlikwidowałem je dopiero zimą, gdy giną wszystkie szerszenie z wyjątkiem krółowej. Ta zimuje gdzieś ukryta i zabezpieczona przed mrozem. Na wiosnę odbuduje nową populację tych owadów.
One są straszne, kiedyś taki mnie gonił bo przypadkiem go uderzyłem łopatką jak grzebałem w ziemi. Gdyby nie altanka to chyba bym był pokuty ich straszną bronią. Słyszałem że w momencie zagrożenia to wydzielają jakiś zapach który zwabia inne osobniki do walki. Miałbym lekko mówiąc przerąbane.
Straszne? - raczej nieprzyjemne. Strasznie głośno bzyczą, można się przestraszyć. W opinii wielu naukowców ich jad wcale nie jest bardziej niebezpieczny od jadu os.
Jak pojedyncze sztuki przeszkadzają zawsze można je załatwić techniką deska -but, czyli bijemy lecącego lub siedzącego owada mocno deską (lub np. paletką do kometki) i dobijamy butem, skuteczność 100%.