Dorotko,wczoraj byliśmy u nich,jest normalnie żałoba.Na podwórku nikt nas nie witał,jak wchodziliśmy do domu to Franek szybko wyjadał wszystko ze swojej miski,żebyśmy czasami się nie poczęstowali od niego,żal ogromny.Tym bardziej trudno pogodzić się z tym,bo zrobił to siostrzeniec ich.
Jadziu,on tylko cofał dafem ,ale wielkośc i ciężar samochodu zrobiły swoje.
Gosiu,jak psa traktuje się jak pełnowartościowego członka rodziny to długo bedzie zanim przestanie tak boleć.
Lucynko,to ty masz złote rączęta jak udało ci cie dochować taki egzemplarz.
Ewa,też nie lubię kapryśnych kwiatów.Dalii mam sporo,ale wrześniowy przymrozek załatwił je wszystkie i krótko wyjątkowo kwitły,no i to wykopywanie...
Gosiu,ja też chciałabym pożyć trochę w spokoju,ale widocznie mój anioł stróż chodzi często zawiany.
Misiu,ja podchodziłam do ukorzenienia różnych iglaków i niestety nigdy mi się to nie udało.
Tadziu,dobrze,ze ja nie jestem kierowcą ,bo na pewno oszczędziłabym psa.
