Gianna miło mi Cię gościć
Bazyliaa - jak to było u mnie z tą pielęgnacją? Czasem wstyd się przyznać.
Zaczęło się od podglądania sąsiadki. Co przechodziłam, zaglądałam z zaciekawieniem w jej okna,żeby nie powiedzieć - wścibsko. Tam takie piękne storczyki rosły,że trudno było oderwać wzrok, a że sąsiadka mieszka na parterze, to co mi tam ...
Okno miała na północnym zachodzie, czyli identycznie jak moje. W końcu nie wytrzymałam i pewnego dnia zagadnęłam ją o te kwiaty.
- Słuchaj, co ty robisz,że tak pięknie kwitną ci storczyki? - zapytałam
- Nic.
No ładnie, dostałam wyczerpującą odpowiedź. Ja spodziewałam się całego elaboratu podkreślającego ciężkość uprawy tych roślin a dowiedziałam się ... NIC
- A jak je podlewasz i jak często ?
- Wkładam do wody na godzinę, podlewam wtedy, kiedy zobaczę,że korzenie są srebrne.
Od takich informacji zaczęłam swoją przygodę ze storczykami, to na początek mi wystarczyło.
Później dowiadywałam się kolejnych rewelacji od innych zapalonych 'storczykomaniaków'. Usłyszałam,że ten sposób opieki jest niedopuszczalny,że w ten sposób kwiaty utopię,że powinnam nalać im wody na podstawek i dolewać jak wyschnie. Ktoś inny twierdził,że storczyki podlewa się jak wszystkie inne kwiaty, wprost do doniczki. Komu wierzyć?
Starałam się obserwować przede wszystkim moje kwiaty, a im wcale nie było źle gdy stosowałam metody wskazane przez sąsiadkę, odwdzięczały się kolejnymi korzonkami, liśćmi czy kwitnieniem.
Na początku wkładałam je wszystkie razem do miski i tak moczyły się przez pewien czas.
Później usiłując pogłębić swoją "wiedzę" doczytałam,że lubią być zraszane, a więc dostawały wodę wprost z prysznica ( mam funkcję zraszania na szczęście).
Jakież to było "rozsądne". Po pierwsze, nie wszystkie lubią zraszanie, a po drugie kropelki wody które pozostały na liściach podziałały jak soczewki i przy większym słońcu poparzyły liście
![wybij to sobie ;:14](./images/smiles/martelo.gif)
o tym,że można zalać stożek wzrostu to nawet nie słyszałam. Całe szczęście, storczyki obroniły się przed moimi brutalnymi próbami zakończenia ich żywota.
Rosły sobie kwiatki w miarę spokojnie na moim parapecie do czasu aż nie obejrzałam któregoś z programów telewizyjnych w którym kolejny "fachowiec" radził aby po przekwitnięciu obciąć pęd nad 3 oczkiem. Oczywiście nie wspomniał,że phalaenopsisy mogą albo przedłużyć pęd albo odbić z oczka.
Swoim starym sposobem dojrzałam sąsiadkę na dworze. Szybko wzięłam psa i niby to na spacer, ale poleciałam podpytać co ona robi.
- Pędy obcinam tylko wtedy, kiedy są suche, inne zostawiam, a niech sobie rosną.
Hmmm, jedni obcinają, inni nie, komu uwierzyć
Przemożna siła mediów zwyciężyła i ciaaaach poszły pędy.
Sąsiadka miała co raz piękniejsze kwiaty a ja ... spijałam skutki swojej łatwowierności i głupoty.
Miałam wiele szczęścia, ponieważ mimo wspólnej kąpieli w 1 misce, próbie zalania doszczętnie wszystkiego, ucinania żywych pędów wszystkie moje storczyki rosną i kwitną.
Dzisiaj już wiem - bezpieczniej kąpać storczyki choćby w ich osłonkach, każdego osobno, podczas upałów zdejmować z parapetu (zacienianie u mnie nie pomaga). Nawozy są po to,żeby je stosować a nie patrzeć na nie, a poza tym wsłuchiwać się w głos samych kwiatów, one dokładnie powiedzą liśćmi, pędami, kwiatami, korzeniami czy to co robimy podoba im się, czy raczej należałoby coś zmienić.