Dziewczyny Kochane ostatnio jestem bardzo przekorna, ale ma to swoje przyczyny. Z jednej strony człowiek się cieszy, że ma pracę, a z drugiej strony zastanawia się czy zwariował już czy dopiero za chwilę. Zamiast zliczać głosy i opracowywać wyniki ankiety, mające potwierdzać istnienie problemu, którego naprawdę nie ma... rzuciłam wszystko w kąt, zamiast obiadu zjadłam całą pakę "miśków" HARIBO i siedzę na FO. Wiem, że od "zadań specjalnych" nie ucieknę, ale może jakoś przełknę tę "żabę" i zbiorę się w sobie aby dać radę. Mój umysł przestaje sobie radzić z brakiem logiki. Na pocieszenie kolejne odgrzebane fotki z ciepłem słonka...
A to moja stara - nowa rabata, wcześniej zwana poczekalnią, gdyż jedynym elementem "stałym" była obwódka z tujek "Danica" i kostrzewy sinej - reszta czekała. Zainspirowana fotkami Agnieszki (Aguniady) i Kasi (Robaczka), wykorzystując wolną chwilkę i słonko, wzięłam łopatę w dłoń i dawaj zmieniać. Znalazły się na niej i pęcherznice, i hortensje, a ponadto 3 kaliny sztywnolistne i kosodrzewiny, tył "zabezpieczają" tuje. Hortensje miały rosnąć na "trawiastej rabacie", ale były tak przytłoczone, że nie było rady - trzeba przesadzić, pęcherznice rosły byle jak i byle gdzie pod płotem, więc... wyszło takie cóś. Może być?
Na koniec fotka z wieczornego spaceru z sierściastym... W tle najwyższa hałda w Europie - Szarlota
Kasiu są jeszcze takie miejsca, w których jak dla mnie "nic się nie dzieje" - tych na razie nie pokazuję. Planowanie całkiem nieźle mi idzie - na najbliższe pięc lat będę miała co robić, a potem z pewnością też coś się wymysli.
Aniu bardzo dziękuję za miłe słowa. Granica między żwirkiem a korą w zasadzie utrzymuje się sama za pomocą otoczaków. W niektórych miejscach trochę ich zabrakło i kora sąsiaduje bezpośrednio ze żwirkiem. Nie byłoby problemu, gdyby nie kury sąsiada, które przełażą mi do ogródka pod bramą! Mogłaś mnie wtedy zobaczyć, jak Kopciuszek.... żwirek na prawo, kora na lewo. Rozdrapały wszystko co pod pazury wpadło. Nie pytaj nawet jakich słów wtedy używałam, w słowniku nawet trudno znaleźć. A sąsiad na to, że jemu kury nie przeszkadzają... - bo nie ma rabatek!
Ewciu do zachwytów jeszcze droga daleka. To wszystko młodziki. Gdyby nie FO i olśnienie, które spadło nieoczekiwanie, pewnie by takich rabatek nie było. Choć dziękuję, każde słowo motywuje do działania, a tego ostatnio bardzo potrzebuję, bom oklapła...
Małgosiu oczywiście masz rację, choć ja tam na nudę nie mogę się skarżyć. Zawsze "sobie" coś wymyslę. Prawdą jest, że w słoneczku z kawką w ręku mysli się lepiej... ale nic to, damy radę! W końcu mamy FO i fotki z lata!
Aguniu są chwile kiedy wyobrażam sobie swój ogródek za jakieś 5 - 10 lat., kiedy to wszystko już ładnie podrośnie, kiedy moje pęcherznice będą takimi potworami jak Twoje, ech... I choć tak naprawdę młodziutki ten mój zielony kawałek, cieszy mnie ogromnie. Bardzo podnoszą na duchu Twoje miłe słowa, aby na nie choć trochę zasłużyć, staram się jak tylko mogę. Aguś, całość mojej działki to 2500 m2. Najczęściej pokazuję tę część za domem - to ok 1600m. Reszta to taki mały przedogródek - w tracie tworzenia, ale rośnie tam spora już sosna, berberysy, jałowce, rugosy, kaliny, kwrzewuszki, żylistek, katalpa... sama już nie pamiętam co. Na razie układa się to w jeden lekko kręty ciąg o długości ponad 30m. Tę część zostawiam sobie na "lepsze czasy" - w sensie finansowym. Trzeba nawieźć ziemi, bo tam sama glina, jeśli przez tydzień nie padał deszcz, nawet fiskars sobie nie radzi, twardo jak beton. Niestety moja działka ma las tylko "z tyłu", z jednej strony, ale okolica jak na Śląsk - całkiem przyjemna, zresztą sama zobacz
Madzia cieszę się ogromnie, że moje "sadzenia" mogą też kogoś zainspirować! Wrzosy i hortensje mają podobne wymagania, a trawy - no cóż - muszą się przystosować, jeśli chcą grać w tej samej orkiestrze!
Mariolko to, że przekopałam wszystko sama, przerzuciłam tony żwirku i posadziłam jakieś krzaczory nie czyni mnie pretendentem do tronu. Masz rację, na FO są takie wyczesane ogrody, a z wrażenia szczęki szukam potem przez tydzień! Jak pisałam Agnieszce, cieszę się z tego kawałka ziemi, ale naprawdę do ideału jeszcze daleka droga. Choć nie powiem, bardzo cieszy kiedy ktoś inny doceni i dostrzeże nasze działania w upiększaniu swojego miejsca na ziemi. Ech, gdybym tak wygrała...
Reniusiu możesz wpadać o każdej porze... Dla Ciebie furtka otwarta zawsze! Zawitam, zawitam... już Ty się nie bój

Na telefon nadal czekam...
