Mam 6 papużek falistych, 4 nierozłączki, 2 koszatniczki i staruchę owczarka podhalańskiego (13,5 roku). Na wiosnę marzy mi się zakup przepiórek i kurek. Zimuję od połowy grudnia w Warszawie w bloku, ale już pewnie w marcu ucieknę do domku i ogrodu na wieś. Teraz ciągle myślę nad projektem podwójnej woliery na ptaszory i kurniczka z wybiegiem dla kur. I cierpię myśląc, że niewiele życia zostało mojemu białemu aniołowi, ma problem ze stawami, kiepsko jej się wstaje. Czasem więc przemyka mi myśl: jakiego psa wybrać, żeby mógł zastąpić moją psinę, gdy przyjdzie jej czas. Ponieważ dom jest w dość odludnym miejscu, dookoła opuszczone zarośnięte działki odwiedzane przez złodziei drewna, chciałabym czujnego ale nie hałaśliwego, budzącego respekt psa (takiego jak moja

. Chyba znów wypadnie na owczarka podhalańskiego, ale czy trafi mi się taki egzemplarz? Niedaleko mają - wielki białas ma ponad 2 lata, ale ...nie jest za mądry. No i psiak musi być bardzo spokojny i lubiący dzieci. Druga babcia strasznie straszy moje wnuczki psami i one wszystkich się boją, a do mojej tulą się jak do poduchy.
Od lat cierpię na ciężką depresję. Przez to też zaniedbałam swój ogród. Ale kilka dni temu będąc na spacerze z psem uświadomiłam sobie, że od wielu dni nie budzę się z przerażeniem i pierwszą myślą, że wszystko nie ma sensu. I dotarło do mnie, że to budzący mnie świergot ptaków, wsłuchiwanie się w trele, wrzaski i świergoty , furkotanie skrzydeł - wywołują natychmiast po przebudzeniu bezwiedny uśmiech na twarzy i w duszy. To jest super lek!