Smoku, Twój bratanek ma do róż stosunek mniej więcej taki, jak jego ciotka

Generalnie nie lubi ich, "bo kłują" i w związku z tym obchodzi je szerokim łukiem, talk jakby jedna z drugą miała zamiar wyskoczyć z rabaty i natychmiast skrzywdzić biedne dziecko
Basia...psa wprawdzie nie mam, ale piszesz o tym smaku tak, jakbyś co najmniej sama próbowała wymienionego węża
Wiecie co Wam powiem? Mój ogród jest niestety po prostu zaniedbany...trawa sucha i nieskoszona, chwasty się panoszą, bałagan, różne prace pozaczynane i nieskończone, rośliny wciąż czekają w kolejce do posadzenia - a za chwilę kolejne do przesadzenia - no cóż, musiałam ustalić priorytety: najpierw pakowanie, przeprowadzka, wreszcie zdrowie...a tu już koniec sierpnia
M stawia pergolę - tzn. pewnie by już stała, tylko niestety zabrał się do tego podczas mojej krótkiej nieobecności i wkopał słupki trochę za daleko od pnącej róży, która ma się po nich piąć...po dyskusji rada starszych ustaliła na szczęście , że łatwiej będzie jednak przestawić pergolę, niż przesadzić różę. Ta róża to
Perennial Blue, posadzona wiosną, która już bardzo ładnie przyrosła; kwitła wprawdzie dość oszczędnie, ale kwiaty mnie nie zawiodły i jestem z niej zadowolona. Za to zupełnie nie wiem, jaką posadzić z drugiej strony - które polecacie z czystym sumieniem? Wymagania mam doprawdy niewielkie

- ma być zdrowa, szybko rosnąca, najchętniej całkowicie mrozoodporna, kwitnąca bez przerwy i obficie, kolor - nie czerwona i nie żółta.
A teraz fotograficzne efekty pracowitego szukania takich ujęć, żeby wyglądało, że ogród jest chociaż w miarę zadbany...
Róże jakoś się trochę pozbierały i kwitną.
Rozchodniki...muszę posadzić ich jeszcze więcej
I tutaj też coś kwitnie
