Ja mam taki. Sam do mnie przyszedł trzy lata temu (może pomógł mu jakiś ptaszek?). W tym roku są już dwa krzaczki. Chyba jeden zlikwiduję, skoro one takie pancerne
Odświeżam wątek. Zainteresowałam się żywokostem jako rośliną leczniczą. Jeszcze nie mam jej na działce, ale posadzę, bo ma bardzo ciekawe zastosowania, wewnętrznie i zewnętrznie.
Można gdzieś zakupić nasiona żywokostu.Nie rośnie nigdzie w okolicach mej działki a jest tam wiele miejsc gdzie przypuszczam,że bardzo dobrze by rósł i może również wyparł by trochę zbyt inwazyjną tam pokrzywę.Z liści żywokostu można uzyskać znakomity nawóz jeszcze lepszy niż z pokrzywy - 1kg świeżych na 10l wody i pozostawiamy naokoło 2 tygodnie a później podlewamy w rozcieńczeniu 1:10.Ta roślina wyciąga z ziemi wyjątkowo dużo różnych minerałów.
A to ciekawe. Poszperam dookoła działki to może znajdę nasionka tej rośliny. Tylko czy po przymrozkach będą kiełkować?.
Jak by co to dam znać .
Pozdrowienia .
Nie ma takiej okoliczności życiowej która zwalniała by człowieka od myślenia.
Używam nalewki z żywokostu na haluksy z powodzeniem ( świeży korzeń zalewa się spirytusem, po 2 tygodniach nacierać dwa razy dziennie, już po tygodniu jest znaczna poprawa)
Żywokost jest doskonały nie tylko na gnojówkę do ogrodu. Nazwa - żywa kość sugeruje jej znaczenie w ziołolecznictwie. Świeżo ukopany korzeń żywokostu, starty i wymieszany z niesolonym!!! smalcem jest świetny do okładów na zwichnięcia, stłuczenia a nawet przy rehabilitacji po złamaniach kończyn. Wypraktykowane wiele razy w rodzinie, zwłaszcza przy rehabilitacji nadgarstków.
Teraz to chyba jeszcze jest pod wodą. Jak opadnie woda to się rozejrzę. Widywałem dzikie o pięknych kolorach, czysto białym, kremowym ciemno-czerwonym.