Teraz to wiem

Jeszcze kilka lat temu nie myślałam, że ładny ogród to taka ciężka orka, okupiona potem, bólem mięśni, o których istnieniu nawet nie wiedziałam, ranami cięto-szarpanymi, manicure zrobionym aż do kości...i co jest całkowicie irracjonalnie daje mi to mnóstwo radości i satysfakcji

W związku z powyższym, aż prosi się o zdefiniowanie takiego osobnika.
Definicja ogrodnika: masochistyczna dusza plastyczna, malująca roślinami wokół siebie przestrzeń naturalną.
Tyle

5 tys. metrów kwadratowych na piachu do obróbki w przepięknym miejscu, jakim jest Zakole Dolnej Wisły, to moje wyzwanie a zarazem temat przewodni wątku

Byłoby łatwo, miło i przyjemnie gdybym chciała stworzyć boisko do piłki plażowej lub piaskownicę dla dzieci z całej gminy, ostatecznie pokusić się o wpis w Księdze rekordów Guinnessa -stworzenie największej kuwety dla kotów....
Ale nie! Ja usilnie próbuję stworzyć ogród naturalistyczno-angielsko-mój.
Poprzednie 3 lata uczyłam się jakie błędy można popełnić, ile kasy można wydać na niepotrzebne rzeczy do ogrodu oraz jak bardzo ciężko jest wyhodować cokolwiek na piachu.
Ten sezon ogłaszam sezonem mądrości.
Czyli działam zgodnie z planem, który stworzony zimą przy pomocy projektanta czeka na realizację, robię tylko najpotrzebniejsze zakupy oraz wnikliwie uczę się nazw roślin, ich potrzeb oraz pielęgnacji.
Tyle z teorii?

W praktyce wygląda to tak, że zaplanowane skrzynie są inne niż zamówione, rośliny do kompozycji są inne niż zamówione, wykonawca planu ma dwa miesiące opóźnienia w realizacjach, podlewanie ogrodu obejmuje większy obszar niż założenia pierwotne

Od czasu mojego pojawienia się na FO poznałam wirtualnie oraz ?na żywo? osoby, bardzo mi życzliwe i pomocne, dzięki którym mam energię, zapał, motywację i postaram się przez następnych kilka lat stworzyć wokół siebie OGRÓD.
Na razie będę używała nazwy ?ogród? określając swoją przestrzeń przydomową, ale pozwolę sobie na to nadużycie dla własnego zdrowia psychicznego, bo sama świadomość, że chociaż nazwę odpowiednią już mam pozwoli mi przetrwać to co po drodze

O planach na ten sezon pisałam w poprzedniej części

Tradycyjnie, jak w każdej części moich opowieści zamieszczam ostrzeżenie:
Zdjęcia jakie przyjdzie Wam w tym wątku oglądać, będą zawierały treści dla prawdziwego ogrodnika drastyczne, mianowicie z góry uprzedzam, widać chwasty!!!
To teraz kilka zdjęć. (Całokształty uzupełnię innym razem, albo i nie: po co straszyć? )
Skończyły cieszyć tulipany, zaczynają goździki sine:






Za chwilkę zakwitną kosaćce:





Rabata śmietnikowa:





Zakątek brzozowy:
Dla załagodzenia doznań optycznych, które są dość drastyczne- coś pluszowego:
Synuś mamusi

Ko-córcia

Plus jeszcze dwa koty +dwa psy+ syn ludzki + M ( M jak Muszę pomagać?!)
I ja, czyli ogrodnik od siedmiu boleści, ale z potencjałem.
Zapraszam
