2 lata temu uprawiłem kawałek ugoru, na którym były chwasty i pełno innego śmiecia. Więc Roundup, potem orka, brony, wygrzebanie śmieci. Na drugi rok to samo i na jesień przygotowanie ziemi pod zasiew trawy za pomocą agregatu. Ziemia czyściutka, wszystko super. Posiałem trawę zeszłego roku na jesień, wzeszło wszystko ładnie. W kwietniu pierwszy raz ją skosiłem (na wyższym ustawieniu kosiarki, żeby nie powyrywać świeżej trawy). Po skoszeniu zauważyłem lekko żółte obszary na trawie ale pomyślałem, że może po zimie jeszcze nie odrosła na tyle mocno, żeby być soczyście zielona. Zresztą obszary te były w kolorze żółtawo-zielonym, więc jakoś nie przejąłem się tym zbytnio. Jednak po 3 koszeniu (2 dni temu) zauważyłem dość duże żółte place (podłużne albo miejscowe) gdzie trawa jest żółta a jej źdźbła jakby wypalone przez słońce. Zrozumiałbym problem, gdyby cały kawałek tak wyglądał, można by to zrzucić na brak wody, za duże słońce itp. ale to jeszcze nie ta pora, gdzie słońce praży całymi tygodniami i cała trawa robi się zółta i sucha. Macie jakieś sugestie, co może być powodem takich wyschnięć?
Poniżej załączam 2 zdjęcia: jedno to kawałek trawy z żółtymi miejscami a drugie to zbliżenie na to wyschnięte miejsce.

