Kobea pnie się po odkrytej części starego bzu. Cos ewidentnie urzadzą sobie z niej obiadki. Nie wiem czy ja po prostu przenieść w inne miejsce i zdezerterować, czy wytoczyć armaty z chemią. jeśli ktos mialby jakiś pomysł co to za robactwo jest i jak z tym walczyć prosze o podpowiedzi.
Trzeba by mu zrobić psikusa i zatruć liście. Trzeba by iść i kupić co mają na szkodniki zjadające liście- na pewno nie pyretroidy, bo działają zbyt krótko. Jakiś stary fosfororganiczny(nie wiem co jeszcze jest w sprzedaży, np. Bi-58 -ale dość toporny i ogólnie szkodliwy), a najlepiej nowy neonikotynid(np. Actara, Calypso ;dłużej działają od też dobrego Mospilanu).
Każdy potrzebuje prawdy. Wielu, o ironio, tak bardzo, że zamiast jej poszukać- prawdą nazywają kłamstwo!