ja jestem mocno w kropce..
tydzień temu wypatrzyłam, jak trzmiel- chyba ziemny (duuży, czarny z żółtym paskiem i białą pupą..) wlatuje to norki- takiej małej dziurki w ziemi, średnica tj kciuk.. niestety dokładnie w linii ogrodzenia, które będę musiała w lato zrobić docelowo.. tzn kopanie fundamentów koparką-czyli całkowita dewastacja prawdopodobnego gniazda..
strasznie mi szkoda!!
czytałam na necie, ze w lipcu/sierpniu kolonie są w szczytowej fazie rozwoju- a ja chyba "zamorduję" młode trzmieliki, jeśli prace rozpoczną się w lipcu..

bo rozumiem, że przecież to nie będzie czas, żeby się zwyczajnie przeniosły w inne miejsce.. tzn zginą?
co mogę zrobić..?
czy jest jeszcze na tyle wcześnie, że może "lepiej" teraz rozkopać to miejsce, żeby trzmiel się obraził i poszukał lokum w spokojniejszym miejscu.. jeśli teraz przekopię to miejsce, to zacznie szukać nowego bez uszczerbku dla siebie?
jak na złość za moją działką jest kilkaset metrów pola nieuprawianego, a on się uparł akurat na ten pasek 50cm .. mój nieżyjący już Tata zawsze mnie uczył, że "te puchate" są fajne (bardzo bałam się owadów żądlących), więc mam dla tych miśków sentyment..
zastanawiam się też co ta bidula teraz je- mam sasankę- nie raczyła jeszcze zakwitnąć, zresztą tj pigwowiec, nie wspomnę o berberysach czy ognikach..
nie dość, że głodny, to jeszcze ja się na niego zasadzam..
co radzicie zrobić??